______________________________________________________________________
___
__ ___ ___ _ ___ ____ | _| _ _ _ ___
/ _|| || | | || | |_ || |_ | \ | || || |
/ / | | || | | | || | | / / | _| | \| || || | |
_/ / | _|| | | _| || \ / /_ | |_ | |\ || || |
|__/ |_| |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_|
|___|
_______________________________________________________________________
Piatek, 11.09.1992. nr 41
_______________________________________________________________________
W numerze:
Zbigniew J. Pasek - Historia Polski dzien po dniu - wrzesien
Dariusz Czarkowski - Eskadra im. Kosciuszki
Krystyna Lubelska - Gasnaca superstar
Wlodek Kaplan - Zwiedzajcie Tallinn
Maciek Cieslak - Dostrzezone - Rozwazone
Jerzy Piekarczyk - Teksas nad Sanem
Janusz Mika - Wyzsze studia oglupiaja (z cyklu Oskarzenia i
Kalumnie
_______________________________________________________________________
[Od red.dyz.: Oznajmiamy koniec sezonu ogorkowego, jako ze jestemy juz
w komplecie tam, gdzie normalnie jestesmy. Swiadczy o tym rowniez
pierwszy po wakacjach odcinek horroru zwanego przez Macka Cieslaka
"Dostrzezono-Rozwazono" :-). Oprocz tego ciekawy, jak sadze, tekst
historyczny Dariusza Czarkowskiego, krotki travelog Wlodka Kaplana
po Estonii, a wlasciwie jej stolicy, oraz niezbyt serio tekst Janusza
Miki. Calosc uzupelniaja, poza comiesiecznym odcinkiem rubryki Zbyszka
Paska, jak zwykle, przedruki. J.K-ek]
_______________________________________________________________________
Zbigniew J. Pasek
HISTORIA POLSKI DZIEN PO DNIU - WRZESIEN
========================================
1. 1939 Inwazja niemiecka na Polske, poczatek II wojny
swiatowej
1949 Pierwszy rok tzw. "jedenastolatki": 7-letnia szkola
panstwowa (obowiazkowa) i 4-klasowe gimnazja
ogolnoksztalcace
1960 Na ekrany wchodzi film "Krzyzacy" w rezyserii Al. Forda
1979 Zalozenie Konfederacji Polski Niepodleglej
1980 Zmarl Wladyslaw Gomulka (ur. 1903)
2. 1621 Obrona Chocimia pod dowodztwem hetmana Chodkiewicza
przed najazdem tureckim
1945 Zalozenie organizacji Wolnosc i Niezawislosc (WiN)
1974 Premiera filmu Jerzego Hoffmana "Potop"
3. 1980 Podpisanie porozumien w Jastrzebiu
4. 1955 Przemianowanie tygodnika "Po prostu" na "tygodnik
studentow i mlodej inteligencji"
1976 Podpisanie apelu zalozycielskiego KOR
5. 1945 Uznanie Tymczasowego Rzadu Jednosci Narodowej przez
Wielka Brytanie i Stany Zjednoczone
1980 Edward Gierek przestaje byc pierwszym sekretarzem KC PZPR
6. 1764 Stanislaw Poniatowski zostaje krolem Polski
1944 Dekret KRN o reformie rolnej
1951 Nowy rekord Polski w murarce systemem trojkowym - 40548
cegiel w ciagu 8 godzin
7. 1939 Kapitulacja zalogi Westerplatte
1980 Premiera filmu "Robotnicy 80" na 7 Festiwalu Filmow
Polskich w Gdansku
8. 1370 Zmarl Kazimierz Wielki, krol Polski
1945 Odezwa plk. Jana Mazurkiewicza "Radoslawa" do zolnierzy
AK o ujawnienie sie
1970 Premiera filmu Andrzeja Wajdy "Krajobraz po bitwie"
9. 1930 Pilsudski rozwiazuje Sejm, aresztowanie premiera Witosa
i poslow
1939 Poczatek bitwy nad Bzura (do 20.IX)
10. 1946 List Episkopatu wzywajacy do glosowania w wyborach
przeciwko tym, ktorych program jest sprzeczny ze
swiatopogladem chrzescijanskim
1974 Zmarl Melchior Wankowicz, pisarz i publicysta (ur. 1892)
12. 1683 Zwyciestwo Jana III Sobieskiego nad Turkami pod Wiedniem
1917 Powolanie Rady Regencyjnej w Warszawie
1970 Zmarl Jan Sztaudynger, satyryk, poeta (ur. 1904)
13. 1922 Sejm uchwala budowe portu w Gdyni
1976 Wprowadzenie kartek na cukier, nazwanych "biletami
towarowymi"
14. 1944 Wkroczenie wojsk radzieckich i I Armii WP do
prawobrzeznej Warszawy
1945 Podpisanie umowy z United Nations Relief and
Rehabilitation Administration (UNRRA) w sprawie dostaw
towarow dla Polski
1953 Proces biskupa Czeslawa Kaczmarka, oskarzonego o
prowadzenie dzialanosci antypanstwowej na zlecenie
Watykanu i ambasady USA; skazany na 12 lat wiezienia,
oczyszczony z zarzutow w 1956 r.
16. 1583 Zmarla Anna Jagiellonka, corka Zygmunta I i Bony Sforzy,
krolowa Szwecji
1668 Abdykacja Jana Kazimierza
1957 Proces wysokich urzednikow Urzedu Bezpieczenstwa: Fejgina,
Romkowskiego, Rozanskiego; wyroki po 12-15 lat wiezienia
17. 1812 Bitwa pod Borodino z wybitnym udzialem wojsk polskich
1939 Inwazja ZSRR na Polske; rzad Polski przekracza granice z
Rumunia
1977 Na Majorce zmarl Witold Malcuzynski, pianista
1980 Spotkanie Miedzyzakladowych Komitetow Zalozycielskich
w Gdansku postanawia zglosic do rejestracji Niezalezny
Samorzadny Zwiazek Zawodowy "Solidarnosc", powoluje
Komisje Krajowa i wybiera Lecha Walese na
przewodniczacego
18. 1939 Stanislaw Ignacy Witkiewicz (Witkacy), pisarz, filozof,
dramaturg i malarz, popelnil samobojstwo
1944 Samodzielna Brygada Spadochronowa pod dowodztwem gen.
St. Sosabowskiego bierze udzial w operacji desantowej
"Market Garden" w rejonie Arnhem (do 21.09)
19. 1620 Bitwa pod Cecora (do 29.09) miedzy wojskami polskimi
i turecko-tatarskimi, smierc hetmana Zolkiewskiego
1945 Ujawnia sie Komenda Batalionow Chlopskich oraz Szarych
Szeregow
1988 Dymisja rzadu Zbigniewa Messnera
20. 1961 W katastrofie samochodowej zginal Andrzej Munk, rezyser
filmowy
21. 1975 Uruchomienie produkcji Fiata 126p w Tychach; pozar CDD
w Warszawie
1980 Pierwsza transmisja mszy swietej w Polskim Radio
22. 1916 Dowodztwo austriackie udziela dymisji J. Pilsudskiemu
1946 Uchwala KRN wprowadzajaca zasade planowania w gospodarce
1956 Uzgodnienie miedzy PRL a ZSRR zasad repatriacji Polakow
23. 1950 Komunikat TASS o radzieckiej probie atomowej
24. 1980 Zlozenie wniosku o rejestracje NSZZ "Solidarnosc"
w Sadzie Wojewodzkim w Warszawie
25. 1945 Dekrety o prawie malzenskim (ustalajacy przeslanki do
rozwodow) i o aktach stanu cywilnego (zawieranie
malzenstw w urzedach stanu cywilnego)
1953 Aresztowanie prymasa kardynala Stefana Wyszynskiego
26. 1946 Rada Ministrow pozbawia obywatelstwa polskiego gen.gen.
Wladyslawa Andersa, Antoniego Chrusciela, Stanislawa
Kopanskiego i Stanislawa Maczka, oraz 70 wyzszych oficerow
1978 Zmarl Jan Parandowski, pisarz (ur.1895)
27. 1605 Bitwa pod Kircholmem (hetman Chodkiewicz pokonal
Szwedow); odzyskanie Inflantow
1612 Zmarl ksiadz Piotr Skarga
1939 Kapitulacja Warszawy
28. 1853 Lampy naftowe zostaly po raz pierwszy uzyte do
oswietlenia szpitala we Lwowie, poczatek przemyslu
naftowego
1938 Traktat w Monachium
1954 Poczatek audycji Radia Wolna Europa z rewelacjami bylego
pplk. UB, Jozefa Swiatly
1981 Samorozwiazanie sie KSS KOR
30. 1938 Ultimatum rzadu polskiego, domagajace sie od
Czechoslowacji zwrotu Zaolzia
1944 Upadek Zoliborza. Gen. Tadeusz Bor-Komorowski zostaje
mianowany Naczelnym Wodzem Sil Zbrojnych
_______________________________________________________________________
Dariusz Czarkowski
ESKADRA im. KOSCIUSZKI
======================
Zwiedzajac niedawno Muzeum Sil Powietrznych Stanow Zjednoczonych w
Dayton, OH, natrafilem na kopie rozkazu wydanego 10 maja 1921r. w
Warszawie. Oto jego tresc z zachowaniem oryginalnej pisowni i
interpunkcji:
Rozkaz Pochwalny
Dla
7 Eskadry Mysliwskiej im. Kosciuszki
W chwili gdy Polska otoczona pierscieniem nieprzyjaciol w krwawym
wysilku zdobywa swa niepodleglosc, dziewieciu amerykanskich oficerow
przybywa do Polski azeby walczyc ramie przy ramieniu w mysl starej
polskiej maksymy "Za nasza i wasza wolnosc".
Skromni obejsciem, bohaterscy w walkach amerykanscy oficerowie wraz z
pulkownikiem Faunt Le Roy na czele swym poswieceniem, dzielnoscia i
odwaga chca rzucic rozglos w swiat caly, ze Polska powstala i w
krwawych bitwach zdobywa niepodleglosc.
Natychmiast po przybyciu do Polski pulkownik Faunt Le Roy obejmuje 7-a
Eskadre Mysliwska, ktora otrzymuje nazwe im. Kosciuszki, azeby w mysl
zasad tego Meza i pod Jego imieniem dokonac tych czynow do spelnienia
ktorych dazyl nasz i jednoczesnie wolnych Stanow Zjednoczonych
bohater.
W pierwszych miesiacach pobytu w Polsce ginie we Lwowie smiercia
lotnikow pilot Edmund GRAVES, ktory swemi smialemi lotami, chcial
uczcic dzien oswobodzenia Lwowa, tak pamietny dla kazdego Polaka.
Nie wypoczawszy po walkach z ukraincami, w Ktorych tak swietnie
odznaczyli sie swemi dzielnymi lotami amerykanscy oficerowie 7 Eskadry
im. Kosciuszki, skoro tylko zabrzmialy pierwsze odglosy silniejszych
starc z bolszewikami, oficerowie ci dzieki olbrzymim wysilkom
organizuja i ekwipuja Eskadre, wyruszajac natychmiast na front.
Nietylko nam lotnikom, lecz i calemu spoleczenstwu polskiemu znane sa
ze swej smialosci i brawury ataki oficerow amerykanskich na dzikie
hordy bolszewickie.
W walkach tych ginie bohaterska smiercia kapitan-obserwator KELLY
Artur, a kapitan COOPER Merian, zestrzelony przez bolszewikow, dostaje
sie do niewoli, z ktorej po okropnych moralnych i fizycznych
cierpieniach ucieka, przebywajac piechota przestrzen z Moskwy do Rygi.
W probnym locie ginie smiercia lotnikow pilot MACCALUM.
Dzis po zwyciesko zakonczonej wojnie, po dokonaniu czynow do ktorych
dazyl Kosciuszko, mlode Orly wolnej Ameryki odchodza z naszego grona.
Za ten trud krwawy, za przetrwanie na posterunku w najciezszych
chwilach minionej wojny skladam w imieniu Lotnictwa Polowego
najgoretsze podziekowanie:
Pulkownikowi-pilotowi Cedric E. FAUNT LE ROY
Ppulkownikowi-pilotowi Merian COOPER
Majorowi-pilotowi George M. CRAWFORD
Kapitanowi-pilotowi Edward CORSI
Kapitanowi-pilotowi Carl CLARK
Kapitanowi-pilotowi Harmon RORISON
Porucznikowi-pilotowi Kenneth SHREWSBURY
Porucznikowi-pilotowi Elliott CHESS
Porucznikowi-pilotowi Kenneth MURRAY
Porucznikowi-pilotowi Earl F. EVANS
Porucznikowi-pilotowi Inglis MAITLAND
Porucznikowi-pilotowi John SPEAKS
Porucznikowi-pilotowi T. H. GARLICK
A Tym, ktorzy swe zycie poswiecili dla Polski - hold wiecznej czci i
uznania.
Dzielnym i bohaterskim synom wolnej Ameryki Czesc.
Szef Lotnictwa Polowego
St. Jacinski
Major-pilot
W jaki sposob amerykanscy piloci znalezli sie w polskim wojsku?
Lotnictwo nowopowstalego i uwiklanego w walki na wielu granicach
panstwa polskiego cierpialo na brak wykwalifikowanej kadry. Rozmowy
pomiedzy prezydentem Woodrowem Wilsonem a Ignacym Paderewskim
doprowadzily do zgody na rekrutacje do polskiej armii amerykanskich
lotnikow pelniacych sluzbe we Francji. Inspiracja byla dzialajaca w
czasie I wojny swiatowej na zachodnim froncie Eskadra im. Lafayette'a.
Latem 1919 r. dowodztwo lotnictwa amerykanskiego wyznaczylo majora
Cedrica E. Fauntleroya na dowodce formujacej sie grupy ochotnikow.
Major Fauntleroy wspomina: "Gen. Rozwadowski zaproponowal mi pelne
dowodztwo grupy i sume 500 $ w zlocie na miesiac. Przyjalem te
oferte". Klopoty finansowe polskiego rzadu i wysoka inflacja
szybko zmniejszyly podana sume do kilkunastu dolarow miesiecznie.
Osmiu pierwszych ochotnikow wyruszylo z Paryza 16 wrzesnia i przybylo
do Warszawy 25 wrzesnia 1919 r. Dwoch kolejnych przybylo 13
pazdziernika i jeszcze jeden w listopadzie 1919 r. Ostatnia szostka
dotarla do Polski w lipcu 1920 r. Lacznie sluzylo w polskim lotnictwie
siedemnastu amerykanskich pilotow. W przytoczonym powyzej rozkazie, z
nieznanych mi powodow, wymienionych jest tylko szesnastu oficerow.
Siedemnasty - porucznik-pilot Edwin L. NOBLE - odniosl ciezkie rany w
walkach i nie wrocil do czynnej sluzby. Przypuszczam, ze nie byl
obecny na warszawskiej uroczystosci pozegnania ochotnikow i jego
zwolnienie ze sluzby mimo, ze z ta sama data, zostalo dokonane osobnym
rozkazem.
Amerykanie tworzyli przewazajaca czesc stanu osobowego pilotow 7
Eskadry, ktora po ich przybyciu otrzymala imie Tadeusza Kosciuszki.
Poczatkowo 7 Eskadra skladala sie z zaledwie szesciu polskich pilotow:
pulkownika Ludomila RAYSKIEGO, kapitana Zbigniewa ORZECHOWSKIEGO,
kapitana Wladyslawa KONOPKI, porucznika Jerzego WEBERA, podporucznika
L. IDZIKOWSKIEGO i podporucznika A. SENKOWSKIEGO (stopnie wojskowe
podane sa zgodnie z pozniejszym stanem z maja 1921 r.). Pierwszy
dowodca 7 Eskadry plk Rayski z kpt. Orzechowskim jako adiutantem
zostal dosc szybko przeniesiony na inne wyzsze stanowisko. Pozostali
Polacy latali w Eskadrze im. Kosciuszki do konca wojny.
Lacznie piloci Eskadry mieli bojowe doswiadczenie uzyskane w szesciu
roznych sluzbach powietrznych: Amerykanskiej Sluzbie Powietrznej,
Austriackich Silach Powietrznych, Brytyjskich Krolewskich Silach
Powietrznych, Francuskiej Sluzbie Powietrznej, Imperialnej Rosyjskiej
Sluzbie Powietrznej i Niemieckich Silach Powietrznych. Latali
poczatkowo na samolotach typu Albatros D. III, uzywanych przez Niemcow
w 1917 r. na frontach wojny swiatowej. Nastepnie czesc pilotow
otrzymala nowsze (1818 r.) niemieckie Fokkery D. VII. W kwietniu 1920
r. przestarzale Albatrosy zostaly wymienione na wloskie mysliwce
Ballila (Ansaldo). Wloskie samoloty mialy dobre osiagi ale byly
nietypowe w pilotazu. Lotnicy nazywali to "ciezkim nosem". Niemoznosc
opanowania samolotu byla przyczyna smierci kapitana McCalluma.
Tragikomiczny wypadek mial miejsce, gdy Ballila porucznika Chessa
(zwanego Chesskim) "wybrala" sobie za punkt przyziemienia samolot
dowodcy plk. Fauntleroya. Oba samoloty zostaly zniszczone, ale zaden z
pilotow nie odniosl obrazen.
W czasie wojny polsko-bolszewickiej Eskadra im. Kosciuszki dzialala w
prostokacie, ktorego zachodni bok wyznaczal Lwow, wschodni - Kijow,
poludniowy - Kamieniec Podolski a polnocny - Luck. Piloci odbywali
walki powietrzne, atakowali cele naziemne przy pomocy bomb i broni
maszynowej oraz prowadzili loty rozpoznawcze. Podczas obrony Lwowa
plk Fauntleroy zostaje mianowany Dowodca Lotnictwa 6 Armii. Akcje jego
oddzialow sa tak skuteczne, ze bolszewicy wyznaczaja 1 000 000 rubli
nagrody za jego glowe. Dzialania powietrzne Lenin i Trocki uwazali za
glowna przyczyne niepowodzenia w zdobyciu Lwowa. Oto fragment rozkazu
szefa sztabu 6 Armii gen. Rozwadowskiego [1]: "Eskadry 5, 6, 7
(im. Kosciuszki) i 15, pod dowodztwem Szefa Lotnictwa 6 Armii,
Podpulkownika-pilota Cedrica E. Fauntleroy, odbyla 16 i 17 sierpnia
br. [1920 - D.C.] 129 lotow, podczas ktorych zrzucily 7 700 kilogramow
bomb i zuzyly 16 700 sztuk amunicji". Ten sam rozkaz cytuje
przechwycona sowiecka wiadomosc radiowa: "W ostatniej bitwie pod
Lwowem zolnierze Konnej Armii poniesli wielkie straty z powodu
samolotow wroga. Lataly one calymi eskadrami po dwanascie, bombardujac
i ostrzeliwujac naszych zolnierzy ogniem karabinow maszynowych. -
Podpisano, Rada Rewolucyjna, Budionny i Woronilow, szef sztabu
polowego Armii".
Po zakonczeniu wojny czternastu amerykanskich lotnikow wrocilo do
swego kraju. Trzem, ktorzy oddali swe zycie dla Polski, wystawiono we
Lwowie pomnik, dzis juz nieistniejacy. Niech ten tekst pomoze zachowac
Ich czyny w naszej wdziecznej pamieci.
Dariusz Czarkowski
-------------------------------
[1] Kenneth M. Murray, "Wings over Poland", New York, 1932, ss.
348-349.
_______________________________________________________________________
Krystyna Lubelska
GASNACA SUPERSTAR
=================
[Zycie Warszawy, 4-5.04, 1992]
Najbardziej zdumiewajacy artykul, jaki ukazal sie w prasie
polskiej w ostatnim okresie wydrukowal "Najwyzszy Czas" (nr 12).
Felietonista tej gazety napisal, ze w istocie apartheid jest
najlepsza forma wspolzycia miedzy ludzmi odmiennymi rasowo.
Martwi sie tez ogromnie o los prezydenta de Klerka, a takze o
cala RPA, po strasznym wstrzasie, jakim bedzie zniesienie
rasizmu. Z tekstami glupimi nie warto dyskutowac, ale z artykulami
glupimi i groznymi w swojej beznadziejnosci - na pewno trzeba.
Tym bardziej, ze Polacy zawsze chetnie przylaczaja sie do kazdej
bzdurnej opinii na temat Murzynow, Zydow, Cyganow. Polacy
walczyli i wywalczyli wolnosc dla siebie. Wolnosc dla Murzynow -
zdaniem felietonisty "Najwyzszego Czasu" - jest pulapka dla nich
samych, a takze dla kraju w ktorym zyja.
Artykul wydrukowany przez "Najwyzszy Czas" jest symptomatyczny
dla nastrojow, jakie panuja w naszym spoleczenstwie. Klimatu
braku tolerancji a takze niecheci do tych, ktorzy walcza o swoje
prawa w innym niz nasz kraj rejonie. Odbieraja nam w ten sposob
zaslugi jedynego na swiecie panstwa, ktore oparlo sie i
przeciwstawilo rezimowi. Kto by sie troszczyl o Murzynow i
Rosjan? Mamy na miejscu nasza wolnosc i nasza biede. A na dodatek
nikt nam nie chce pomoc. Przecietnemu Polakowi swiat jawi sie
jako miejsce pelne nieprzyjaciol i rywali do kieszeni tego
samego wujaszka. O panstwach osciennych nie ma nawet co wspominac
- wiadomo, braci z bylej wspolnoty nikt nigdy nie lubil. Ale
Zachod, ten ongis wymarzony sprzymierzeniec, tez nie chce juz
brac udzialu w zadnych darmowych imprezach na nasza rzecz i
twardo stawia warunki. Mowiac krotko, nasza sytuacja jest jasna,
bogatym zazdroscimy, a biednych nie lubimy.
Roznorodnosc kultur nawet, gdy czasem iskrzy, dodaje kazdemu
krajowi uroku i wzbogaca intelektualnie obywateli. Polacy jednak
niechetnie witaja obcych, a zwlaszcza tych, ktorzy przyjezdzaja
tu bez dolarow, a jedynie w poszukiwaniu schronienia przed bieda.
Jak latwo sie zapomina niedaleka przeciez przeszlosc, kiedy to
nasi rodacy lawa szli na Zachod, bo w porownaniu z ich wlasnym
krajem wydawal im sie rajem. A teraz widok na ulicach Rosjan czy
Rumunow mierzi i przeszkadza. W Sejmie zas pada pytanie, czy
Polacy powinni, jako panstwo tak ubogie, wysylac kontyngent wojsk
ONZ do Jugoslawii. Ze swojego ubostwa, choc przeciez nie da sie
go porownac z rumunskim czy tez sytuacja w Somalii, Polacy
zrobili sztandar, ktorym powiewaja przed swiatem. Zobaczcie,
jestesmy wolni, zwyciezylismy komunizm i tacy biedni. Czy to
sprawiedliwe? Czy nie jest to przypadkiem spisek brzydkich
kapitalistow?
Wolnosc byla pieknym haslem, ale gdy tylko zostalo ono
zrealizowane - nagle okazalo sie, ze dla wiekszosci ludzi nie ma
to wiekszego znaczenia. Co wiecej, az strach powiedziec, moze dla
wielu z nich nie miala znaczenia nigdy. W koncu, jak obliczyli
socjologowie, tylko 9 proc. spoleczenstwa polskiego aktywnie
uczestniczylo w zwalczaniu komunizmu. Inni raczej poprzestawali
na obserwacji i biernosci. Wolnosc miala przyniesc obfitosc dobr
i bogactwo, a gdy wreszcie nadeszla - ujawnila tylko cala nedze i
szarosc naszego wspolnego biedowania. Rozczarowala, zupelnie tak
jakby zamiast pieknej kobiety nagle nadeszla paskudna starucha.
Coraz czesciej pojawia sie pytanie, czy warto bylo zmieniac
system?
Czy na przyklad wolnosc prasy jest w stanie zrekompensowac utrate
pracy setkom tysiecy bezrobotnych? Czy wolnosc zrzeszania sie
zrownowazy inflacje? Albo czy fakt istnienia kilkudziesieciu
partii zamiast jednej rozwiazuje problem opieki zdrowotnej w
naszym kraju?
Nie ma odpowiedzi na te pytania, gdyz sa one bezsensowne, tym
niemniej wielu ludzi je zadaje. Na jednej szali wazy sie bowiem
wartosci abstrakcyjne, idee wcielone w zycie, a na drugiej dobra
materialne. Mierzy sie wiec cos, czego zmierzyc nie mozna, a
proby takich porownan prowadza tylko do idiotycznego absurdu. To
nie wieloletnia gospodarka panstwowa, nie dlugi ani dzialalnosc
komunistow sa winne. Glowna oskarzona staje sie wolnosc. Tak
jakby to ona wlasnie przyniosla ze soba w dziedzictwie - biede,
bezrobocie, ruine przemyslu.
Zdaniem socjologow, Polacy zawsze mieli sklonnosc do
rywalizacyjnego widzenia swiata. Polak z szabelka na bialym koniu
zawsze mu sie musial przeciwstawiac, jesli nie walczyl przeciwko
jego wrogosci, to przynajmniej przeciwko jego obojetnosci na losy
naszej ojczyzny. Przez krotki czas bylismy przedmiotem
zainteresowania swiata, a wszelkie wiadomosci rozpoczynaly sie od
sytuacji w Polsce. Teraz dobilismy do wizerunku normalnego
demokratycznego kraju, ktory ma wolne wybory, wolna prase, nie ma
wiezniow politycznych i gwarantuje obywatelom ich prawa. Jestesmy
zwyczajnym, niebogatym krajem europejskim sredniej wielkosci.
Etos rycerskiej walecznosci musi zostac przekuty w etos
pracowitej codziennosci. Nielatwo sie z tym pogodzic, jak kazdej
gwiezdzie, ktora przygasla... Caly narod chodzil w glorii i
chwale i nagle spotkal sie z okrutna rzeczywistoscia. Bylismy
pierwsi, ale nie jestesmy jedyni. Stracilismy publicznosc.
Pozostaje wiec wzajemne epatowanie sie we wlasnym sosie i
niechetne spogladanie ku obcym. Skoro wreszcie jestesmy we wlasnym
domu, to chyba mamy prawo wygodnie sie rozsiasc. Nie?
_______________________________________________________________________
Wlodek Kaplan
ZWIEDZAJCIE TALLINN
===================
Zdarzylo mi sie byc na konferencji w Finlandii na wiosne tego roku.
Wybieralismy sie tam cala grupa z naszego Instytutu i kilka osob
postanowilo przy tej okazji odwiedzic Tallinn. W koncu na wycieczke
wybraly sie cztery osoby: moich trzech szwedzkich kolegow z pracy i ja.
Nasza przygoda zaczela sie w Helsinkach, skad to odchodza promy do
Tallinna. Promem plynie sie ze trzy godziny. Na przystani promowej
jakze dobrze znana kolejka do odprawy paszportowej, dluga i wlekaca
sie. Po dojsciu do okienka okazalo sie oczywiscie, ze dla tych co nie
maja wiz jest osobna kolejka. Tu po raz pierwszy odczulem, zem u siebie.
Moi koledzy musieli za wize zaplacic po 200 koron, a ja, jako, ze mam
polski paszport tylko 20 rubli za formularz, ktory musialem wypelnic
(1 korona = 20 rubli).
Pierwszy nocleg mielismy zarezerwowany w motelu poza miastem, poniewaz
byly obchodzone wlasnie dni miast hanzeatyckich i na ten dzien wszystkie
hotele w centrum byly zapchane. Zabrali nas z przystani autobusikiem
hotelowym i wywiezli za miasto.
Tu maly rys historyczny, zeby dobrze zrozumiec nasze nastroje podczas
dosc dlugiej drogi przez peryferie miasta. Jakis czas temu paru bossow
ze szwedzkich zwiazkow zawodowych udalo sie do Tallinna uczyc
Estonczykow, jak sie zaklada zwiazki zawodowe. Rano znaleziono ich
zwloki na wysypisku smieci. Dzialo sie to w czasie, gdy doniesienia z
tego rejonu swiata byly w czolowkach gazet. Gdy tylko o tym przeczytalem
rano, pobieglem do pracy podekscytowany: nowa prowokacja KGB, cos sie
za tym kryje. W pracy moje rewelacyjne podejrzenia zostaly potraktowane
poblazliwie: pojechali na dziewczynki no i nie byli ostrozni. Przy
porannej kawie zagadka zostala rozwiazana. Radiowy dziennik potwierdzil,
ze dzielni zwiazkowcy zaczeli "nauczanie" od panienek w hotelu, te
zaprosily kolegow, ktorzy nie byli specjanie chetni do nauki i pewnie
dlatego ich pobili, obrabowali i wyrzucili na wysypisku smieci. Tam tez
zwiazkowcom zeszlo sie z tego swiata jako, ze bylo dosc zimno.
Nasza wyprawa juz od poczatku zostala nazwana w Instytucie jako
"soptipresa" (soptip - wysypisko smieci, resa - wycieczka) i dluga jazda
autobusem przez i poza miasto wydawala sie byc "dobrym" poczatkiem.
Na miejscu okazalo sie, ze jest to motel nowowybudowany przez Finow i
niczym sie nie rozni od normalnych, zachodnich hoteli. Zawiedzeni
poszlismy na druga strone szosy, gdzie wsrod domkow campingowych miescil
sie Baar (pisownia oryginalna) dla tubylcow. Butelka 'azierbajdzanskoj
szeri' przywrocila wiare, ze i nam przytrafi sie jakas przygoda.
Nastepnego dnia musielismy zmienic hotel i przejechalismy do centrum
taksowka, przy czym kurs w rublach kosztowal 15 koron, a w koronach 50.
Ten system podwojnych cen byl troche irytujacy, ale jak sie przyjelo
zasade, ze placimy tylko rublami i dawalo odpor wszelkim zakusom na nasza
twarda walute, kierowca taksowki, czy kelner w restauracji akceptowali
nasze twarde postanowienie bez komentarzy. Hotel, betonowy wiezowiec
nareszcie zaspokoil oczekiwania moich kolegow. To jest to, realny
socjalizm! We mnie zasyfiony pokoj wzudzil mniej entuzjazmu, ale ja
zdeformowany przez 30 lat zycia w komunie, wiec nie ma sie czemu dziwic.
Tallinn jest bardzo ladny, choc zdewastowany. Na starowce odbywaly sie
wspomniane obchody dni miast Hansy, pelno Niemcow sprzedajacych
piwo po 1 koronie za kubek, pelno ludzi, trzeba sie wiec bylo przepychac.
Piwo sprzedawane bylo tak tanio (dla niewtajemniczonych dodam, ze
w przeliczeniu wychodzilo co najmniej 5 - 6 razy taniej niz w Szwecji) w
celach reklamowych i nie mozna bylo go kupic duzo na raz. Co jakis czas
wysylalismy wiec jednego z nas, zeby kupil 'doppel vier' (dla osob bez
znajomosci jezyka niemieckiego wyjasniam: dwa razy po cztery, bo osiem
na raz nie chcieli sprzedawc) i tak mijal nam czas.
Stare miasto jest bardzo duze, powedrowalismy wiec roznymi zaulkami.
Obchody byly bardzo huczne. Idac ulica slyszalo sie muzyke z podworka.
Wchodzilismy przez brame, a tam mala estrada, gra jakas kapela, lub
teatrzyk dla dzieci, stoja stoliki, siedza ludzie. I tak co pare krokow,
prawie na kazdym wiekszym podworku cos sie dzialo, mimo, ze "glowne"
obchody odbywaly sie na rynku. Na temat poziomu artystycznego wystepow
nie bede sie wypowiadal. Wiecie, po kilku piwach w naslonecznionym
miejscu wszystko sie podoba.
Tallinskie knajpki to caly oddzielny rozdzial naszej wycieczki. Tanie
jedzenie (jak sie placi rublami), bardzo ladny wystroj i nastroj. Zwykle
mila obsluga. Pierwszy obiad zjedlismy w prawie ze gotyckiej piwnicy, za
drugim razem trafilismy do renesansowego mieszkania: wielkie palenisko
z okapem, kamienna podloga, po srodku kamienna kolumna, okno z malutkich
szybek, stoly z litego drewna i wielkie ciezkie krzesla. Do najlepszej
knajpy nie udalo sie nam dostac, poniewaz nie bylo wolnych stolikow, ale
na pierwszy rzut oka wystroj wnetrza nie byl specjalny, w porownaniu z
poprzednimi.
W Tallinnie jest kilka sklepow z antykami, gdzie uwage nasza przykuly
ikony w dosc duzym wyborze i przystepnych cenach. Na pytanie, czy mozna
je wywozic, sprzedawca odpowiedzial, ze tak, ale na wszelki wypadek moze
napisac nam zaswiadczenie, ze kosztowaly 400 rubli (20 koron), to nas
celnicy puszcza, poniewaz towary do tej sumy nie podlegaja ocleniu. Nie
sprawdzalismy, czy ten trick dziala.
Wycieczka byla bardzo sympatyczna, ladna pogoda, tanie knajpy, na
ulicach mnostwo ludzi. Mialem takie wrazenie, jakby to byl koniec
jakiejs epoki. Taki nastroj jak u Witkiewicza - festyn przed koncem
swiata. Tydzien pozniej przeczytalem, ze wymienili ruble na estonska
korone i wszystkie ceny skoczyly w gore. Moze wlasnie w ten ostatni
rublowy weekend wszyscy pozbywali sie pieniedzy, ktore i tak tracily
wartosc?
Jesli bedziecie mieli po drodze, to wpadnijcie do Tallinna. Naprawde
warto.
Wlodek Kaplan
________________________________________________________________________
Maciek Cieslak
DOSTRZEZONE - ROZWAZONE
=======================
(Echa wydarzen politycznych w Polsce 4.09-11.09)
Koniec wakacji. Bezurlopowych i podwojnie goracych dla rzadu.
Dla poslow - jak w szkole, byla przerwa wakacyjna. Dla Prezydenta -
trudno powiedziec, chyba meczacych, skoro dopilnowal okazji i wyciagnal,
mimo deszczu, goszczacego w Polsce Vaclawa Havela, na ryby...
Rzad jest zapracowany - jak wyjasnil poslom wicepremier Laczkowski,
przygotowuje wlasnie plik projektow ustaw (w tym o powszechnej prywaty-
zacji). Niestety trzeba wierzyc wicepremierowi na slowo, bo jak do tej
pory zadne z oczekiwanych projektow nie wplynely do Sejmu.
Rzad, jak sam twierdzi, okrzepl - nie zmogly go letnie strajki i z na-
dzieja patrzy w przyszlosc: "Licze na przetrwanie obecnego rzadu przez
trzy lata do nastepnych wyborow parlamentarnych"(szef URM, Jan Rokita).
Podstaw do optymizmu nie brakuje zwlaszcza, ze "rzad zgodnie z umowa
koalicyjna wycofal sie z niektorych obszarow spornych i nie bedzie
zajmowal stanowiska, np. w sprawie aborcji i wobec ustawy lustracyjnej".
3 wrzesnia ruszyl Sejm.
Dzien wczesniej poslowie dostali do reki magnetyczne karty do gloso-
wania i zostali przeszkoleni jak sie nimi poslugiwac. Zainstalowanie
nowej super-maszyny do glosowania nie wzbudzilo entuzjazmu poslow.
Odtad, tuz po glosowaniu bedzie mozna m.in dowiedziec sie kto jak
glosowal. Oznacza to, ze gry partyjne, ciulanie glosow, beda utrudnione.
Nie bedzie juz mozna potajemie glosowac za nieobecnego kolege, przycis-
kajac guzik w pulpicie obok. Zaden posel rowniez nie odwazy sie, jak do
tej pory, podniesc reki "za" - dla dziennikarzy i wyborcow, jednoczesnie
naciskajac druga reka guzik "przeciw"...
Z braku projektow rzadowych na pierwszy ogien poszly projekty lustra-
cyjno-dekomunizacyjne. W ubiegla sobote dyskutowano szesc konkurencyj-
nych projektow zgloszonych przez: Senat, PC, KLD, "S", ZChN i KPN.
Poslowie znow wylozyli argumenty "za" i "przeciw".
Korzystam dzis z nieoczekiwanej mozliwosci i proponuje - chyba po raz
pierwszy w "Spojrzeniach" - fragmenty dyskusji sejmowej, wlasnie tej o
dekomunizacji, bardzo aktualnej, oddajacej przy okazji atmosfere obrad
parlamentu III RP.
(Wiejska, sobota, 5.09.92)
MACIEJ SREBRO (ZChN):
Komunizm to nie jest szyld, to nie jest emblemat, to nie sa pewne
hasla, ale to jest pewien system, to jest pewien uklad gospodarczo-
polityczno-towarzyski, ktory w zasadzie sie nie skonczyl. (Oklaski)
Stawiam teze, ze w duzej mierze niepowodzenie, czy zawod zwiazany z
polskimi reformami () ma w trwaniu tego ukladu swoje zrodla. Ja zdaje
sobie sprawe z tego, ze obecnie mowienie o lustracji, o ustawie, ktora
warunkowalaby pelnienie stanowisk publicznych w Polsce tak zostalo
naglosnione, zeby przedstawic, ze jest to problem zastepczy, ze ten
problem jest kolejnym momentem budowania falszywej swiadomosci. I zdaje
sobie sprawe, ze takie wlasnie naglasnianie jest obecne w przewazajacej
mierze w prasie lewicowej.(...)
Sa rozne kategorie, sa rozne systemy, ktore definiuja odpowiedzial-
nosc polityczna, odpowiedzialnosc publiczna, wreszcie odpowiedzialnosc
za czyny. Kryterium, wedlug mnie, powinna stanowic zasada sprawiedliwos-
ci w zyciu publicznym wlasnie. Stara zasada, sprawiedliwosc fundamentem
krolestwa, fundamentem panstwa, jest zasada, ktora powinna obowiazywac
zawsze bez wzgledu na to, jakie to panstwo bedzie. (Glos z sali: Milo-
sierdzie!)
Wlasnie, wlasnie, tak jak zasada milosci w zyciu osobistym, czyli
dbanie o dobro drugiego czlowieka, tak zasada sprawiedliwosci w zyciu
publicznym, czyli dbanie o dobro wspolne, powinna decydowac o roztrza-
saniu tych kwestii. (...)
PAWEL ABRAMSKI (KLD):
Kongres Liberalno-Demokratyczny uwaza, ze lustracja, chociaz jest
zlem, powinna sie odbyc, ale w oparciu o rzetelne dowody. Wyswietlenie
prawdy w oparciu o dokumenty komunistycznych wladz bezpieczenstwa to
jawny paradoks. ()
Przez ponad pol roku general Kiszczak i jego ludzie byli wylacznymi
wlascicielami kartotek MSW. Liczac sie z tym, ze beda musieli je oddac
w rece przeciwnikow politycznych, na pewno nie zostawili w spadku
obecnym wladzom nic, czego by nie chcieli zostawic.
ZBIGNIEW ROMASZEWSKI (NIEZ.,sprawozdawca projektu z ramienia Senatu):
Wydaje sie, ze ustawa tego rodzaju, bedaca przedmiotem oczekiwan
spolecznych, a moga na to wskazywac badanie OBOP-u wykazujace od 60
do 70 proc. respondentow opowiadajacych sie za przeprowadzeniem tego
rodzaju ustawy, jest niewatpliwie niezbedna ze wzgledu na interes
panstwa. Ze wzgledu na interes panstwa, jak rowniez poczucie sprawie-
dliwosci spolecznej. Niezaleznie od tego, ustawa powinna dawac dosta-
teczne gwarancje zachowania praw obywatelskich.()
Usiluje sie insynuowac, ze chodzi tu o podstawowe organizacje partyj-
ne. Nic podobnego, prosze panstwa. Mowimy tutaj o komitetach zakladowych
w sensie art.70 statutu PZPR, posiadajacym uprawnienia do tworzenia
organizacji oddzialowych. Jaka byla rola komitetow zakladowych, byc moze
z perspektywy Warszawy nie jest to takie jasne, ale jest to jasne dla
kazdego, kto pracowal w duzym zakladzie pracy Slaska, czy prowincji.
ANDREJ WIELOWIEYSKI (UD):
Podjeta rozmowe trzeba, niestety, doprowadzic do konca. Mimo zatem
watpliwosci i z ciezkim sercem stwierdzam w imieniu KPUD, ze przedlozone
przez KPN i przez KLD projekty powinny byc rozpatrzone przez komisje
sejmowa. Projekty Senatu, ZChN, "S" i PC trzeba odrzucic. Nie ma dosta-
tecznych powodow, aby na sposob bolszewicki wypaczac nasz ustroj i
kompromitowac Sejm tymi projektami.(...)
Jezeli ktos porzekroczyl prawo, nalezy go karac. Jezeli jest odpowie-
dzialny jako byly dzialacz komunistyczny za krzywdy ludzkie i niszczace
kraj decyzje prawne czy gospodarcze, czy jezeli wyslugiwal sie obcej
wladzy, to powinno to byc ujawniane i brane pod uwage przy rozpatrywaniu
kandydatow na stanowiska publiczne obsadzane w drodze mianowania czy
wyborow. Czynione zlo lub powazne bledy i szkody nie moga byc zapomniane,
ale nie moze to oznaczac zbiorowej odpowiedzalnosci pewnej kategorii lu-
dzi tylko formalnie okreslonych. Sadze zreszta, ze czyms rownie groznym,
jak na przyklad zagrozenie, ze dawny dzialacz komunistyczny znajdzie sie
w jakims zarzadzie, sa przeciez liczne fakty ulegania nowych ludzi na
roznych stanowiskach dawnej mentalnosci komunistycznej, czyli ideolo-
gicznej agresywnosci i przewadze racji politycznych oraz kategorii
ukladowo-personalnych nad argumentami kompetencyjnymi i sprawnoscia.
JANUSZ PIECHOCINSKI (PSL):
Sadze, ze jeszcze raz warto podziekowac strazakom, ze ugasili las.
Ta czesc Polakow, ktora bedzie przesladowana, bedzie miala gdzie sie
schowac. (...)
Doswiadczenia z czerwcowej lustracji sklaniaja do zastanowienia, czy
podejmujac probe naprawienia niewatpliwych krzywd z przeszlosci mozemy
to osiagnac czyniac nastepne krzywdy.(...) Nie wszyscy interpretujemy
tak jak posel Srebro przykazanie milosci. Panie posle, przykazanie
milosci nie ogranicza sie tylko do zycia prywatnego, o czym pan raczyl
powiedziec. Nie ogranicza sie tylko do zony i dzieci. (...)
ANDRZEJ TADEUSZ MAZURKIEWICZ (KPN):
(...) Wielu z nas zadaje sobie pytanie, dlaczego dopiero dzisiaj jest
to mozliwe? Dlaczego nie nastapilo to wczesniej? Czy trzy lata temu
nie zmarnowano olbrzymiej szansy? () Na te pytania KPN odpowiada - tak.
Tak, trzy lata temu zmarnowano ogromna okazje, aby odsunac od wladzy
ludzi, ktorzy sluzyli aparatowi zniewalania speleczenstwa.
Dlaczego tak sie stalo? Na to pytanie niech odpowiedza ci, ktorzy
zawierali z komunistami pakt przy Okraglym Stole. Niech odpowiedza ci,
ktorzy pertraktowali z Jaruzelskim i Kiszczakiem w Magdalence. Sa na tej
sali, niech odpowiedza. Niech odpowiedza ci, ktorzy wprowadzali zasade
grubej kreski. Zabraklo wowczas odwagi czy wyobrazni politycznej?
A moze jednego i drugiego? (...)
PIOTR WOJCIK (RdR):
Sposob rozwiazywania sprawy lustracji to dla nas, dla klubu RdR,
swoisty test polskiej elity politycznej. Test na wiarygodnosc, test na
to, czy reformy demokratyczne w Polsce nie zalamia sie i nie skompromi-
tuja demokracji dlatego, ze elita polityczna nie potrafi zerwac z takim
stanem spraw publicznych, ktory prowadzi do utrzymywania swoistego
ukladu, ktory mozna byloby nazwac "Magdalenkowym porzadkiem". Ten
porzadek obowiazuje teraz, ciagle.
Strony tego kontraktu, stare elity postkomunistyczne i czesc bylej
opozycji, czesto od kominizmu uzaleznionej i czesto przez system w duzym
stopniu licencjonowanej, zafundowalo nam scenariusz tzw. ewolucyjnej
transformacji. Scenariusz ten do tej pory prowadzi po prostu do wypro-
dukowania quasi-demokratycznej mutacji PRL. Panstwa przejsciowego,
slabego, w ktorym dawni wlasciciele Polski Ludowej i ich kontrahenci
wspolnie tworzac swoista polityczno-gospodarcza oligarchie eksploatuja
stan krysysu panstwa i gospodarki, dbajac glownie o utrzymanie zdobytych
pozycji.(...)
WLODZIMIERZ CIMOSZEWICZ (SLD):
Nie wypominam inicjatorom wiekszosci rozpatrywanych ustaw tego, ze
proponuja rozwiazania bedace drwina z wszelkich cywilizowanych zasad
sprawiedliwosci, naruszajace prawo miedzynarodowe i ciagle jeszcze
obowiazujaca konstytucje.(...)
Nie wypominam nonszalanckiego gestu, z jakim przekrecaja klucz
do bram polskiego piekla.(...) Przedstawiciel ZChN dajac kolejny przy-
klad tego, jak niewiele wspolnego z logika ma fanatyzm w postrzeganiu
historii, wywiodl teze, ze wszyscy okreslani przez to ugrupowanie jako
komunisci, sa ex definitione zbrodniarzami, poniewaz w imie tej ideolo-
gii dopuszczano sie w przeszlosci zbrodni.
Przyjmujac ten sposob rozumowania doszlibysmy do rownie absurdalnego
wniosku, ze to czlonkowie takich ugrupowan jak ZChN sa winni tego, ze
w imie obrony wyznawanej przez nich doktryny miliony stracilo w przesz-
losci zycie na stosach. (Glos z sali: Nie miliony. Liczyc trzeba sie
nauczyc!)
Tak, czasy sie zmieniaja. Oby jak najszybciej nastal w Polsce czas
rozsadku.(...)
SLAWOMIR SIWEK (PC):
(...) Ustawy dekomunizacyjne to wreszcie otwarte i glosne powiedzenie
narodowi, jaki teatr odgrywa sie w Polsce od Okraglego Stolu. To powie-
dzenie, ze nie jest tak, jak z zewnatrz to wyglada. Ze nie jest prawda,
ze "Solidarnosc" rzadzi. Ludzie "Solidarnosci" zajeli kilka
eksponowanych stanowisk. Rzadzi dalej siec powiazan PZPR-owsko-SB-ckich.
(Poruszenie na sali)
Wladza przy Okraglym Stole oddana zastala czesci "Solidarnosci"
na troche i w ajencje. I w tych miejscach, gdzie nie grozilo to utrata
wplywow, pieniedzy i realnej wladzy przez ludzi dawnego rezimu, panie
posle Cimoszewicz, i pan o tym wie. (Poruszenie na sali.)
Tak to wyglada. I nie oszukujmy narodu, ze jest inaczej.(...)
ALEKSANDER HALL (UD-FPD):
Opowiadam sie przeciwko tym ustawom, pomimo tego, co dzisiaj powie-
dzieli poslowie z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ktorzy z wielka bez-
troska porownywali czasy terroru i mechanizmow terroru stosowanego przez
system totalitarny z procedurami i niedoskonalosciami porzadku demokra-
tycznego. Ale ta postawa, moim zdaniem, nie moze zmienic podstawowej
zasady. Otoz wielu z nas decydujac sie na walke czy sprzeciw wobec sys-
temu komunistycznego myslalo i marzylo o Polsce, ktora bedzie rzeczywis-
cie stwarzala rowne prawa dla wszystkich.
(fragmenty stenogramu, za GW 8.09.92)
* * *
Sejm zadecydowal, aby przeslac wszystkie szesc projektow do komisji.
(159:148:3) Komisja sejmowa ma zrobic z nich jeden projekt. Wczesniej
padl wniosek o odrzucenie wszystkich projektow (za glosowalo PSL, SLD,
czesc UD, czesc KLD)
----------------------------------------------------------------------
Co jest w srodku projektow dekomunizacyjnych, skad ta goraczka, kto
kogo sie boi i o co posadza - o tym wszystkim moge (krotko) napisac za
tydzien, o ile Czytelnikow naprawde to ciekawi. Prosze o znak. (MC)
_______________________________________________________________________
Jerzy Piekarczyk
TEKSAS NAD SANEM
================
["Przekroj", 14.06.1992]
Western odkryto w Polsce ponownie z nastaniem politycznej odwilzy
1956 roku. Przez osiem poprzednich lat Ameryka kojarzyla sie ze
stonka ziemniaczana i grubym kapitalista w cylindrze, ktory w
zebach trzymal cygaro, a w reku - bombe atomowa. Bohatera
westernu, samotnego jezdzca znikad, zastepowali przodujacy
gornicy z radzieckiego Donbasu. Nic wiec dziwnego, ze gdy na
polskie ekrany zaczeto powoli dopuszczac amerykanskie westerny,
przed kinami ustawialy sie tlumy skazane wczesniej na przymusowa
abstynencje.
Western byl gatunkiem ideowo podejrzanym, gdyz jednostka walczyla
tam o swoje prawa, nie doceniajac potegi kolektywu. Dlatego Wadim
Berestowski decydujac sie na zrobienie pierwszego polskiego filmu
w westernowej konwencji, przyznaje, ze realizujac "Rancho Texas"
za pieniadze socjalistycznego panstwa, chcial zagrac ideologom na
nosie.
W listopadzie 1957 roku "P." zamiescil relacje Adama Tenety,
ktory spotkal pierwszych polskich kowbojow. Plonelo ognisko, w
zagrodach porykiwalo bydlo, krzyk sowy mieszal sie z wyciem
wilkow i chociaz z kolta nikt nie strzelal, sceneria nie nasuwala
skojarzen z "Jasnymi lanami" czy innymi filmowymi opowiesciami
wygaslego socrealizmu. Mariusz Merski i Henryk Victorini byli
studentami weterynarii, ktorzy na bieszczadzkim odludziu nad
Sanem zajmowali sie wypasaniem bydla. Po raz pierwszy przyjechali
tu trzy lata wczesniej, w maju, gdy poloniny zielenily sie mloda
trawa. Kiedy wraz z grupa kolegow zglosili sie do PGR-u, ksiegowy
tylko zapytal: Victorini to nazwisko czy pseudonim? Wowczas w
Bieszczady, wyniszczone powojennymi walkami z "banderowcami",
wyludnione i nieprzystepne, przyjezdzali roznego autoramentu
przybysze, ktorzy nie zawsze mieli ochote mowic zbyt duzo o
sobie. Ale nikt sie nie interesowal, skad przychodza, kim byli i
z jakich powodow pragneli sie zaszyc w lesnej gluszy.
Na sezonowym wypasaniu bydla mozna bylo dobrze zarobic. Dlatego
zjawili sie tu rowniez Merski z Victorinim. Potem, urzeczeni
przyroda, przyjezdzali kazdego roku. Z PGR-u dostali na poczatku
dwa "sluzbowe" konie, stary namiot, surowice przeciwzmijowa i
rade: radzcie sobie sami. Od stacji kolejowej, do ktorej
dostarczono im liczace pol tysiaca krow stado, do miejsca wypasu
bylo prawie 60 km bezdrozy. Do najblizszej osady mieli z
Tworylnego kilkanascie kilometrow, w najblizszym sklepie
oddalonym o 26 km dostac mozna bylo ledwo czerwone wino po 14 zl,
ktorym zapijali sie na umor robotnicy budujacy zapore wodna w
Myczkowcach. Las dostarczal grzybow i jagod, rzeka ryb, mleko i
ser mieli zapewnione, z miesem nie bylo wiekszych problemow, bo
dla mysliwego Bieszczady byly wowczas istnym rajem.
Bydlo trzeba bylo upilnowac, napoic trzy razy dziennie w rzece,
na noc zagonic do szop i zagrod i uwazac, aby wilki za blisko nie
podchodzily, bo ze stada trzeba bylo sie rozliczyc, gdy jesienia
przypedzali je do Ustrzyk. Gdy pozolkly trawy na poloninach,
wracali na zime do miasta, odrabiali zaleglosci kulturalne, ale
unikali kowbojskich filmow. Na ekranie zycie nominalnie podobne
do tego, jakie prowadzili, wygladalo zupelnie iaczej niz w
rzeczywistosci.
W 1957 r. po przeczytaniu w prasie informacji o bieszczadzkich
pionierach odwiedzil ich w Tworylnem Wadim Berestowski. Wedrowal
po okolicy, rozmawial z ludzmi - zafascynowany Bieszczadami i
przyroda. Mial z tego powstac film dokumentalny, tymczasem
zrodzil sie pomysl scenariusza, ktory napisali wspolnie z Jozefem
Henem.
- Wszystko oparlem na autentycznych faktach, nie okreslajac
miejsca akcji, ale nikt, kto wedrowal przez Bieszczady, nie mogl
miec watpliwosci - mowi Berestowski. Uwazal, ze strzela w
dziesiatke. Sensacja, milosc, przygoda, konne poscigi - to
musialo chwycic. Westerny w kinach przyciagaly publicznosc, a tu
wszystko rozgrywalo sie na gruncie rodzimym, nie gdzies tam, u
podnoza Gor Skalistych.
Komisja zatwierdzila scenariusz przekonana, ze temat zostanie
potraktowany satyrycznie, ze sparodiuja konwencje westernu.
Tymczasem oni zrobili film przygodowy na serio. Wjazd konno do
knajpy, to nie byla scena sciagnieta z filmu amerykanskiego, tylko
cos, czego wczesniej dokonal sam Victorini. Po premierze krytycy
podejrzewali realizatorow o zmyslenia: skad niby w Polsce
przemytnicy? Malo wiedzieli. Przemytnikow nie trzeba bylo szukac
na granicy Teksasu. Cale stada owiec z towarem pod brzuchami
przepedzano w Bieszczadach na strone slowacka.
Potrzebne byly piekne dziewczyny. Zaangazowano wiec Wande
Koczeska - byla liryczna blondynka, zupelnym przeciwienstwem
pelnej temperamentu ciemnowlosej Teresy Izewskiej. W dodatku
Koczeska pokazala sie na ekranie tak, jak ja Pan Bog stworzyl, co
bylo odkryciem bez precedensu w owczesnej polskiej
kinematografii. Glowny bohater tez musial byc zdolny nie tylko do
zadan aktorskich. Liczyla sie sprawnosc fizyczna, a jazda konna
nie byla jeszcze dla naszych gwiazdorow czyms zwyczajnym.
Probowano z wieloma kandydatami, wybor padl na Bogusza
Bilewskiego. Merski i Victorini wystepowali jako kaskaderzy, ale
Bilewski, ktorego nawet kostium filmowy wzorowany byl na ubraniu
Victoriniego, przejety rola, nie chcial korzystac z dublera.
Krecono "Rancho Texas" w Tworylnem, w okolicach Rymanowa, pod
Wroclawiem i w halach wroclawskiej wytworni. Praca nad filmem
pozwolila rezyserowi poznac z bliska fikcje, jaka byla wielka
akcja zagospodarowania Bieszczadow. Przyjezdzali gorale, kosili
trawe, kontrolerzy sprawdzali ilosc, wyplacali pieniadze,
kosiarze wyjezdzali - zostawaly stogi. - Kiedy przyjechalismy w
Bieszczady - mowi Berestowski - zastalismy kilkadziesiat
gnijacych stert siana, ktorym nikt sie nie interesowal. Podobnie
bylo z wypasem bydla; przywozone koleja z pegeerow, przez kilka
miesiecy karmione dobra trawa - przybieralo na wadze, potem
kontrolerzy wazyli, spisywali, ale podczas powrotnej podrozy
bydlo tracilo swa wage, na co nikt juz nie zwracal uwagi.
Fragment tej rzeczywstosci ujrzeli tez widzowie "Rancho Texas".
Krytyka zjechala film bez litosci - publicznosc glosowala "tak"
nogami. Skomponowana przez Henryka Czyza ballada filmowa,
spiewana przez Jerzego Michotka, przez dlugie lata byla
przebojem. Rezyser przyznaje, ze "Rancho" nie bylo osiagnieciem
artystycznym, ale tez ambicja jego nie bylo powalanie krytykow na
kolana. Dla zespolu filmowego Antoniego Bohdziewicza byl to
jednak najwiekszy sukces frekwencyjny. W lodzkim komitecie PZPR
odzywaly sie glosy, ze Berestowski przeszczepia na polski grunt
obce wzory, krytycy pisali o "amerykanizacji", ale w kosciolach
polecano film "Rancho Texas" jako film dla mlodziezy wart
obejrzenia. Zreszta mniej pryncypialnym towarzyszom z instancji
tez sie podobal. "Bardzo dobrze, pieniadze tez sa potrzebne" -
kiwali glowami aprobujaco. Wplywy finansowe, jakie uzyskiwal
film, okazaly sie najmocniejszym argumentem.
Film wszedl na ekrany w 1959 roku. W Tworylnem po ekipie
pozostalo kilka barakow, w ktorych utworzono stacje turystyczna.
Zima nie bylo tu zadnych warunkow do przetrwania. Pierwszy
zrezygnowal Merski. Victorini tez sie zlamal. Zyczliwi doradzali,
zeby wracal do ludzi, nie marnowal sie w bieszczadzkiej gluszy.
Pojechal na Slask, zaczal pracowac w biurze. Nie mogl wytrzymac w
miescie. - "Miasto nie bylo dla mnie, wiedzialem, ze wroce w
Bieszczady" - mowi. Wrocil, ale zerwal z koczowniczym trybem
zycia. Wydzierzawil dom w Sokolu, kilkanascie kilometrow od
Soliny. Zaczal wszystko do nowa. Kosil laki, karczowal drzewa
porastajace dno przyszlego zbiornika wodnego. Nie szukal latwych
zarobkow i wygody. Wiedziano o tym. Kiedy zlozyl podanie o zakup
ziemi, nie robiono mu trudnosci. Kiedy zbiornik zaczal napelniac
sie woda, rozebral dom i przeniosl sie wyzej. Cale zycie pragnal
mieszkac w dzikich gorach albo nad wielka woda. Mial teraz jedno
i drugie.
W 1975 roku Zbigniew Swiech, wowczas reporter TV, pojechal z
ekipa nad "solinskie morze". Kapitan spacerowego stateczku, ktory
codziennie w sezonie dobijal do brzegow Sokola, powiedzial mu o
Victorinim. Powstal z tego reportaz telewizyjny i artykul dla
"P.". Teraz znow odwiedzilem "pierwszego polskiego kowboja" - jak
kiedys mowiono. "Rancho Texas" bylo tylko niewielkim epizodem w
zyciu tego czlowieka, ktory przed laty dokonal wyboru, o jakim
mysli wielu ludzi, choc brak im odwagi, aby podjac decyzje - i
wytrwac. Ale o tym nie lubi mowic.
_______________________________________________________________________
[Od red.dyz: Uprzedzajac oburzone glosy Czytelnikow proponujemy
czytajac ponizszy tekst przymruzyc jedno (co najmniej) oko]
Janusz Mika
OSKARZENIA I KALUMNIE
=====================
Wyzsze studia oglupiaja
Uwaza sie powszechnie, ze wyzsze wyksztalcenie podnosi czlo-
wieka intelektualnie dajac mu nie tylko wiedze, ale takze umiejet-
nosc korzystania z tej wiedzy, co potocznie nazywa sie madroscia.
Wciaz jednak trafiaja sie absolwenci wyzszych uczelni, o ktorych
mozna bez zadnej przesady powiedziec, ze sa po prostu glupi. Pos-
taramy sie udowodnic, iz nie ma w tym zadnego paradoksu, a poja-
wianie sie glupcow z wyzszym wyksztalceniem jest zjawiskiem nie-
uniknionym w kazdym spoleczenstwie.
Wszyscy ludzie sa rowni, niestety jednak niektorzy sa row-
niejsi, przynajmniej pod wzgledem intelektu, i ci oczywiscie mo-
ga bez specjalnego uszczerbku ukonczyc wyzsze studia. Wyobrazmy
sobie jednak mlodego czlowieka, ktory nie tylko z najwyzszym
wysilkiem przebija sie przez program szkoly podstawowej, ale ktory,
najczesciej pod naciskiem rodzicow, od poczatku swojej kariery
uczniowskiej przygotowuje sie do wyzszych studiow. Uczy sie wiec
pilnie i udaje mu sie wstapic do liceum ogolnoksztalcacego. Jego
koledzy czytaja ksiazki, chodza do kina i teatru, flirtuja z kole-
zankami na prywatkach i zabawach szkolnych, zajmuja sie sportem i
interesuja muzyka mlodziezowa, a on tylko sie uczy, bo przeciez za
pare lat jest egzamin na wyzsza uczelnie. Glowe ma przeladowana wie-
dza, ale coraz mniej z tego wszystkiego rozumie. Egzamin zdaje pomysl-
nie i przez nastepnych piec lat uczy sie zawziecie, stale pod groz-
ba niezaliczenia roku, coraz ubozszy intelektualnie. Wreszcie kon-
czy studia i podejmuje prace zawodowa, jeszcze jeden z tych, kto-
rzy wiele wiedza, ale niewiele rozumieja. O ilez jego zycie wew-
netrzne byloby bogatsze, gdyby nie stracil swych najlepszych lat
na wkuwanie wiadomosci, z ktorymi i tak nie wie, co zrobic.
Z mlodymi damami sytuacja jest podobna, choc moze troche gor-
sza, gdyz glupota kobiet, jak wiemy z doswiadczenia, ma szczegolnie
agresywny charakter.
Mamy nadzieje, ze nasze wywody trafia przynajmniej do tych z
naszych czytelnikow, ktorym nadmiar wiedzy nie przycmil zdrowego
rozsadku i nie odebral poczucia humoru.
JAM
15.6.1992
_______________________________________________________________________
Redakcja "Spojrzen": Jurek Krzystek (krzystek@u.washington.edu)
Zbigniew J. Pasek (zbigniew@engin.umich.edu)
Jurek Karczmarczuk (karczma@frcaen51.bitnet)
Mirek Bielewicz (bielewcz@uwpg02.uwinnipeg.ca)
stale wspolpracuje: Maciek Cieslak (cieslak@ddagsi5.bitnet)
Copyright (C) by Jurek Krzystek 1992. Copyright dotyczy wylacznie
tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem
zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu.
Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji.
Prenumerata: Jurek Krzystek. Numery archiwalne dostepne przez anonymous
FTP, adres: (128.32.123.30), directory:
/pub/VARIA/polish/dir_spojrzenia
____________________________koniec numeru 41___________________________