______________________________________________________________________
___
__ ___ ___ _ ___ ____ | _| _ _ _ ___
/ _|| || | | || | |_ || |_ | \ | || || |
/ / | | || | | | || | | / / | _| | \| || || | |
_/ / | _|| | | _| || \ / /_ | |_ | |\ || || |
|__/ |_| |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_|
|___|
_______________________________________________________________________
Piatek, 15.01.1993. ISSN 1067-4020 nr 58
_______________________________________________________________________
W numerze:
Elzbieta Cichocka - Co sie ze mna stalo?
Marian Tarkowski - Socjaldemokracja a wolny rynek
Marcin Przeciszewski - Nowy wyklad wiary
Maciek Cieslak - Dostrzezone - Rozwazone
Wlodzimierz Holsztynski - Troche poezji
Andrzej Waligorski - Wiersze
Marcin Mankowski - list do redakcji
_______________________________________________________________________
[Od red.:Po pierwsze, to Szanowni Czytelnicy zechca zauwazyc, ze dosta-
lismy numer ISSN. Ha! Od razu widac poprawe jakosci artykulow.
Kontynuujemy wieloglos w sprawie prymatu ekonomii nad sprawami socjal-
nymi i odwrotnie. W poprzednim numerze Raul Alfonsin przestrzegal przed
nadmiernie rozbuchanym liberalizmem, a Jan Winiecki przed probami ukro-
cania tegoz. Dzis Marian Tarkowski walczy z Alfonsinem, nasz czytelnik
wyraza watpliwosci wobec filozofii Winieckiego, a na dokladke Slawek
Janicki znalazl ponizszy artykul o bezrobociu ludzi starszych. Powinie-
nem swoim zwyczajem poprosic Czytelnikow o komentarze, ale wlasciwie,
to nie mam motywacji, gdyz mam wrazenie, ze w tej sprawie wszyscy juz
powiedzieli wszystko. I nic z tego nie wyniklo... J.K_uk]
_______________________________________________________________________
[Gazeta Wyborcza nr 261, 5.11.1992, przepisal i krotko komentuje
Slawek Janicki:
Ponizszy przedruk z "Gazety Wyborczej" w zasadzie mozna by skwitowac
wzruszeniem ramion. Jeszcze jedna ckliwa historia o tym jak to zakomu-
szalym Polakom trudno przezyc w nowym i ze tylko nieskazone pokolenie
ma szanse powodzenia. Mam jednak wrazenie, ze wyrzucenie na smietnik
sporej czesci ludzi jest po prostu marnotrawstwem. Nie stac nas na to.
Nie mozemy utrzymywac tylu bezrobotnych. Potrzebny jest caly system
douczania i przeszkalania. Nawet w tak ulomnym systemie socjalnym jak
amerykanski mozliwosci sa daleko wieksze. -SJ]
Elzbieta Cichocka
CO SIE ZE MNA STALO
===================
Pismo ze spoldzielni brzmialo jak ultimatum. Jesli do konca miesiaca
Anna nie zaplaci zaleglych czterech milionow oplat za mieszkanie,
skieruja sprawe do sadu. Sad i co dalej - eksmisja? Jest przedostatni
dzien pazdziernika, ostatniego jest sobota, administracja nie pracuje,
pojdzie tam w poniedzialek.
Dzisiaj byla w opiece spolecznej. - Tam przychodza ludzie z marginesu.
Przy mnie facet na chwiejnych nogach chcial dostac talon na darmowe
posilki. Przeciez juz panu dalismy - mowi mu urzedniczka. - Ale musialem
sprzedac - wytlumaczyl bez cienia wstydu. Piwko bylo czuc na kilometr.
Pani z opieki zachowala sie niezwykle sympatycznie. Kiedy uslyszala,
ze Anna jest z zawodu redaktorem technicznym, opowiedziala o swojej
siostrze, ktora tez dlugo szukala pracy. - No i gdzie znalazla? -
spytala zachlannie Anna.
Opieka spoleczna obiecala zrefundowac czesc dlugu. Moglaby dopozyczyc
i splacic caly dlug, ale jak tu pozyczac, jesli nie wie, czy znajdzie
prace. Z czego bedzie oddawac?
Do bezrobotnych tez sie jeszcze nie zapisala. Nie chce zaakceptowac tego,
ze moze byc wyrzucona poza nawias zycia zawodowego. Umie robic to, co
robila 28 lat i lubi to zajecie. Jej pismo zbankrutowalo. Wiele pism
i wiele wydawnictw teraz bankrutuje. Rownie duzo powstaje nowych.
Miedzy bankructwem jednych a powstawaniem innych zmienila sie epoka.
Ile pani ma lat?
----------------
Codziennie rano spacer z psami i "Gazeta Wyborcza" z nablizszego kiosku.
W domu kawa, papieros i telefon. Przeglada wszystkie ogloszenia w rubryce
"Praca". Teraz ma juz wprawe i na pierwszy rzut oka przeprowadza selekcje.
Nie wykreca numerow, gdzie od razu zadaja "mlodej, do 25 lat, ale za to
z czterdziestoletnim doswiadczeniem zawodowym". Szkoda pieniedzy na
telefon. Ale i tak co chwila, to cios. Kiedy trzecia z kolei rozmowczyni
spytala Anne o wiek, nie wytrzymala i wybuchla: - Pani potrzebuje czlowieka
do pracy czy do burdelu?
Nie wszyscy okreslaja granice wieku juz w ogloszeniu. Zapraszaja na rozmowe,
potem obiecuja, ze sie odezwa. Czeka pare dni, a telefon milczy. Ma 56 lat
i 28-letni staz pracy. Za malo, zeby przejsc na emeryture, za duzo, by
dostac nowe zajecie. Pozno zaczela kariere zawodowa, bo przedtem zajmowala
sie trojka dzieci. Sa juz na swoim i z trudem sie dorabiaja. Za mloda jest,
zeby spodziewac sie od nich pomocy. Przeciez moze pracowac.
Lancuszek szczescia
-------------------
Poczatkowo szukala zajecia w swoim zawodzie. - Chcialam zapytac z prostej
ciekawosci - wykrecila numer z ogloszenia - skad sie w ogole biora ludzie,
ktorzy potrafia obslugiwac McIntosha. Sama jestem technicznym, chcialabym
sie nauczyc lamac za pomoca komputera, a nic nie wiem o takim kursie.
- To bardzo proste - uslyszala uprzejma odpowiedz - niektore tytuly padaja,
a ich pracownicy, juz przeszkoleni, sa natychmiast do wziecia.
Kurs komputerowy, taki z ogloszenia, to pare milionow. Sama nie ma tych
pieniedzy, a pracodawca, jesli juz szkoli, to mlodych.
- Bylo takie ogloszenie - ciekawe, dochodowe zajecie dla kazdego...
Zadzwonilam, a tam babka zaczela metnie mi tlumaczyc. Mialo to polegac
na wciaganiu ludzi, ktorzy beda bulili forse za nic. Taki nowoczesny
"lancuszek szczescia". Innym razem byla jakas niezwykle atrakcyjna
propozycja, juz nie pamietam dokladnie, jaka. Oferty zbierano pisemnie,
na numer skrytki pocztowej. Zlozylam. Minelo pare tygodni, zdazylam juz
o wszystkim zapomniec, kiedy dostalam awizo. Facet na poczcie odnalazl
numer przesylki i powiedzial, ze mam zaplacic 476 tys. zl. Myslalam, ze to
ciotka z Ameryki niespodziewanie przyslala mi paczke i nalezy zaplacic clo,
ale nie, to byla zwykla koperta z nadrukiem firmy, ktora sie oglaszala.
"To jak, bierze pani?" - spytal urzednik usmiechajac sie ironicznie, widac
wczesniej juz doreczal pare takich przesylek. Dziekuje bardzo, odpowiedzia-
lam i do dzis nie mam pojecia, co oni mogli mi przyslac za pol miliona.
W zwyklej kopercie.
Zbieranie klientow do telefonicznego banku danych nie wypalilo. Rozbilo sie
o milion zlotych kaucji, ktorych nie miala. Akwizycja amerykanskich srodkow
pioracych tez nie wchodzi w rachube. Trzeba miec 900 tys. na pierwsza
partie towaru. - Codziennie zaliczam po iles tam ogloszen. Spora czesc to
pic na wode i zwykle oszustwo. Z innych, albo nikt sie nie zglasza, albo
przez caly dzien zajety sygnal i nie mozna sie dodzwonic. Wczoraj caly
dzien stracilam na wyjazd do Piaseczna. 2 godziny lazilam w te cholerna
ulewe, szukajac adresu firmy, ktorego nie znal zaden przechodzien.
W koncu okazalo sie, ze to barak w szczerym polu. Wszystko na prozno.
Potrzebowali kogos z samochodem.
Slysze tylko jedno
------------------
- Ja juz wpadlam w kompleksy. Chyba nie pasuje do dzisiejszych czasow.
W radiu slysze tylko jedno - przedsiebiorczosc. Przeciez gdyby wszyscy
byli przedsiebiorcami, to kto by pracowal? Nie twierdze wcale, ze
przedsiebiorcy nie pracuja, ale musza miec pracownikow do swoich sklepow,
hurtowni, warsztatow. Ja chce byc pracownikiem.
Po trzech miesiacach szukania zajecia Anna poszla wreszcie do biura pracy.
W Warszawie sa dwa, dla fizycznych i umyslowych. W biurze dla umyslowych
odprawiono ja narazie z kwitkiem. Miala wszystkie wymagane dokumenty, ale
swiadectwo dojrzalosci w odpisie, potwierdzonym przez wydawnictwo 20 lat
temu. - Za komuny ten dokument byl wazny, lezal w mojej teczce w kadrach,
a teraz wymagaja oryginalu. Nie wiem, moze gdybym byla bardziej przedsie-
biorcza, napisalabym do Opoczna... Tam juz dawno nie ma mojego liceum,
zbudowano nowa szkole, ale moze gdzies zachowaly sie dokumenty. Tylko ze
dla mnie to takie zebry. Zasilek dla bezrobotnych, opieka spoleczna...
Wolalabym popracowac.
[...]
Budze sie zlana potem
---------------------
- Nie wiem, co sie ostatnio ze mna zrobilo - zastanawia sie Anna. -
Znajomi zawsze mi mowili, ze jestem energiczna i zaradna. Teraz nie panuje
nad nerwami. W nocy budze sie zlana potem i przerazona, tak jakby juz nie
bylo dla mnie zadnego wyjscia. Boje sie brac jakiekolwiek leki, zeby
pewnego dnia nie przedawkowac. Moze powinnam pojsc do psychiatry, ale zdaje
sie, ze mi wlasnie wygaslo prawo do bezplatnego leczenia.
_______________________________________________________________________
[Gazeta Wyborcza z 24-25.10.1992. Autor jest historykiem i
politologiem, doktorem nauk politycznych, w latach 1973-85 byl
pracownikiem Instytutu Wspolczesnych Problemow Kapitalizmu, obecnie:
pracownik Fundacji Archiwum Wschodniego "Karta". Przytoczony artykul
jest polemika z Raulem Alfonsinem, bylym prezydentem Argentyny, ktorego
tekst przytoczylismy w poprzednim numerze. Przepisal J.K_uk]
Marian Tarkowski
SOCJALDEMOKRACJA A WOLNY RYNEK
==============================
Jak realizowac we wspolczesnym panstwie szeroka polityke socjalna,
polityke ochrony humanistycznych wartosci, skoro coraz trudniej
gromadzic na ten cel fundusze bez naruszania kanonow efektywnego
gospodarowania? Dobra prase i na ogol lepsze rezultaty maja w naszych
czasach przede wszystkim ci, ktorzy koncentruja sie na gospodarce,
zaciskaniu pasa, zwiekszaniu roli rynku, zas ci, ktorzy nie decyduja
sie na pojscie taka droga - albo nie radza sobie z gospodarka, gdy
sprawuja wladze, albo ulegaja pokusie populistycznej propagandy, gdy sa
popierana przez szerokie kregi spoleczne opozycja.
Raul Alfonsin, gdy byl prezydentem Argentyny, takze nie radzil sobie z
gospodarka, nie potrafil i nie chcial zdobyc sie na realizacje twardej
polityki ekonomicznej. Doprowadzil do ogromnego chaosu, upadku
gospodarki i finansow panstwa. W tej sytuacji poczul sie zmuszony do
ustapienia z funkcji prezydenta w 1989 r., na piec miesiecy przed
uplywem kadencji. Po przejsciu do opozycji nie angazuje sie w
demagogiczne ataki na wolnorynkowa i monetarystyczna polityke swego
nastepcy, mimo ze - jak wskazuje tresc jego artykulu w "Gazecie
Swiatecznej" z 3 pazdziernika - ideologie i czolowych teoretykow
wolnego rynku traktuje z ogromna niechecia.
Jego artykul, zawierajacy skierowane do panstw Europy Wschodniej
ostrzezenie przed wolnorynkowa propaganda i jej nastepstwami, ma bardzo
kontrowersyjna i uproszczona wymowe, co jednak trzeba traktowac jako
rzecz nieunikniona, gdy o jakims kierunku politycznym pisze
przedstawiciel ugrupowania mieszczacego sie na przeciwleglym biegunie
spektrum politycznego.
Raul Alfonsin reprezentuje myslenie tej czesci dzisiejszej
socjaldemokracji, ktora mozna by nazwac "socjaldemokracja romantyczna".
Jej przedstawiciele sa oredownikami klasycznego panstwa opiekunczego z
szerokim zakresem interwencji w postaci swiadczen socjalnych i
regulowania gospodarki. Wprawdzie dla osob o pogladach zblizonych do
Alfonsina czesciej uzywa sie sie okreslenia "lewica socjaldemokratyczna",
jednak w tym przypadku nie byloby to fortunne.
Glownie z dwoch powodow: niektorzy jej przedstawiciele reprezentowali
tendencje trockistowskie, ponadto zas czesc z nich sprawiala wrazenie,
jakby w swojej dzialalnosci byli obroncami interesow ZSRR w swiecie
(np. propozycja jednostronnego rozbrojenia ze strony lewego skrzydla
Labour Party).
Artykul Alfonsina sytuuje sie w tym nurcie publicystyki politycznej,
ktora wynajduje jedna przyczyne zla (w tym przypadku - propaganda
wolnorynkowa, nazywana przez autora - neokonserwatyzmem) i nadaje jej
ceche wszechstronnej zdolnosci niszczycielskiej dla wielu zagadnien
spoleczno-ekonomicznych i politycznych.
Artykul zawiera sugestie, ze propaganda wolnorynkowa jest zagrozeniem
dla polityki panstwa opiekunczego, czego nastepstwem moze byc
rozszerzenie zasiegu niesprawiedliwosci spolecznej, dalsza
dehumanizacja zycia. Moim zdaniem problem jest znacznie bardziej
skomplikowany, zas w swietle realnego wplywu tej propagandy na sytuacje
w panstwach rozwinietych takie stawianie sprawy jest uproszczeniem.
Zajmowalem sie przez wiele lat polityka i mysla polityczna
wspolczesnego kapitalizmu i rozumiem obawy i "uczulenie"
socjaldemokratow na neokonserwatyzm. Byl to, od polowy lat 70 do polowy
lat 80, wyjatkowo agresywny ruch polityczny, glownie w Stanach
Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, wymierzony przede wszystkim w
nadmiernie rozbudowany interwencjonizm panstwowy, dysponujacy wowczas
szerokim zapleczem finansowym i naukowym dzieki poparciu niektorych
odlamow wielkiego kapitalu. Jednak fala neokonserwatyzmu w przeszlosci,
czy tez jej oddzialywania obecne, ani nie mialy niszczycielskiego
wplywu na zasieg panstwa opiekunczego na Zachodzie, ani nie
doprowadzily do popularnosci tego sposobu myslenia u nas czy u naszych
postkomunistycznych sasiadow.
Wprawdzie neokonserwatyzm wyniosl do wladzy Ronalda Reagana i Margaret
Thatcher, ktorzy swiadoma polityka zapoczatkowali odwrot od
tradycyjnego wzorca szerokiej roli panstwa, podwazyli jeden z filarow
socjaldemokratycznej filozofii politycznej, ale zadna z tych postaci
nie byla wrogiem panstwa opiekunczego jako takiego. Reagan i Thatcher
ograniczyli skale wydatkow panstwa na niektore formy pomocy,
pozostawiali jednak nietkniety trzon. Symboliczna wymowe ma fakt, ze
Zelazna Dama zwiekszyla podczas swoich rzadow wydatki na sluzbe zdrowia
o ok. 20 proc. (po uwzglednieniu inflacji).
Tak wiec od wolnorynkowej propagandy do szerokiego realizowania jej tez
jest daleka droga i jej skrocenie nie jest mozliwe, takze w panstwach
postkomunistycznych. Decyduje o tym spoleczne przywiazanie do
opiekunczosci panstwa oraz przekroczenie przez elity polityczne pewnego
progu humanistycznej swiadomosci. Dlatego nie dziwmy sie, ze
przedstawiciele ideologii wolnorynkowej, na przyklad Unia Polityki
Realnej, sa u nas marginesem zycia politycznego. Podobna sytuacja jest
w panstwach rozwinietych: jej skrajni przedstawiciele w Stanach
Zjednoczonych, jak Friedrich Hayek - piszacy 50 lat temu, czy Robert
Nozick - tworzacy aktualnie, mimo ze obszernie cytowani i omawiani w
publicystyce i nauce Zachodu, sa jedynie ciekawostkami intelektualnymi,
nie majacymi zadnego wplywu na polityke.
Polityka "panstwa opiekunczego" w panstwach rozwinietych i "socjalnego
panstwa totalitarnego" w Europie Wschodniej ujednolicily spoleczne
postawy Wschodu i Zachodu w kwestii roli panstwa jako opiekuna,
uodpornily na neokonserwatyzm i wszelka indoktrynacje wolnorynkowa.
Jezeli wiec warto sie zatrzymac nad ostatnim zdaniem artykulu: `Byloby
dobrze, gdyby politycy Europy Wschodniej zatrzymali bieg wahadla, zanim
wychyli sie zbyt daleko w prawo", to nie ze wzgledu na neokonserwatyzm,
ale na dwa kompleksy problemow, ktore u Alfonsina nie wystepuja.
Pierwszy - wazniejszy i juz zaznaczajacy swoje niekorzystne
oddzialywanie w naszych krajach - to spuscizna po komunizmie: kryzys
ekonomiczny, kryzys postaw spolecznych, kryzysy polityczne, zapoznienie
technologiczne, a takze fala nacjonalizmow, reakcji religijnej i
populistycznej demagogii.
Drugi kompleks to dwie scisle sie ze soba splatajace tendencje o
wymiarze globalnym: ekonomiczna i kulturowa. Ekonomiczna, wyraznie
ujawniajaca sie od drugiej polowy lat 70, jest wynikiem stale
zaostrzajacej sie konkurencji w wymianie miedzynarodowej, a przejawia
sie w niestabilnosci sytuacji gospodarczej nawet najbogatszych panstw,
w kryzysach ich budzetow. Dochodzi do ciec w sumach przeznaczonych na
pomoc socjalna i pomoc dla wytypowanych galezi gospodarki (w latach 80
ulegly tej tendencji takze bedace u wladzy partie socjaldemokratyczne
we Wloszech, Hiszpanii i Francji, a w ostatnich latach podobnie reaguja
znajdujace sie w opozycji partia brytyjska i szwedzka). Tendencja
kulturowa, o wiele glebiej osadzona w przeszlosci, to stala
dehumanizacja kontaktow spolecznych i postaw ludzkich, dla ktorej moze
zabraknac zapor i przeciwdzialan, jezeli napiecia ekonomiczne w skali
mikro i makro beda sie poglebiac.
Nalezy sie obawiac, ze obie te tendencje moga najdrastyczniej zaznaczyc
swoj niekorzystny wplyw w krajach postkomunistycznych, ktore nie maja
jeszcze dostatecznych doswiadczen w konkurencyjnej walce o byt
ekonomiczny w skali jednostek, przedsiebiorstw, panstw i regionow.
Na koniec krotka refleksja na temat przyszlosci "romantycznej
socjaldemokracji". Scena polityczna w coraz wiekszej liczbie panstw
swiata jest, niezaleznie od profilu politycznego partii rzadzacej,
wypelniona polityka centrowa, ktora mozna okreslic jako realizowanie
umiarkowanie wolnorynkowych, liberalnych celow przy pomocy umiarkowanie
socjaldemokratycznych metod. Stawia to "romantykow" przed dylematem:
wlaczyc sie w ten proces czy poszukiwac wlasnych, nowych idei. Byloby
to trudne w dzisiejszym swiecie polityki, w ktorym, pod ciezarem
ograniczen ekonomicznych, pole manewru i realnych alternatyw bardzo sie
skurczylo.
--------------------------------------------------------------------
Kolejne trzy grosze introligatora dyzurnego.
Moim celem NIE jest tutaj wtracanie sie w meritum dyskusji.
Bardzo lubie uczciwa i rzeczowa polemike prasowa. Ale jeszcze bardziej
lubie polemike przy uzyciu podejrzanych chwytow, bo to bardzo
tworcze... Dlatego bardzo sie ciesze, gdy czytam, ze Alfonsin
`doprowadzil ... do upadku gospodarki', gdyz to pozwala mi z czystym
sumieniem stwierdzic, ze w Polsce do upadku gospodarki doprowadzili
"specjalisci" pracujacy `przez wiele lat' w takich instytucjach jak
Instytut Wspolczesnych Problemow Kapitalizmu, m.in. pan Tarkowski,
ktory za starego rezimu jakos nie widzial nieszczesc zwiazanych z
socjaldemokracja, a teraz nagle przejrzal i pozwala sobie na bohaterska
obrone mechanizmow rynkowych. Co zreszta jest o tyle latwe, ze nikt nie
walczy z tymi mechanizmami, a zwlaszcza nie walczy z nimi Alfonsin,
ktory jedynie zauwaza pewne ekscesy.
Klopoty ekonomiczne Argentyny nie zaczely sie za Alfonsina i nie
skonczyly sie na nim. Menem mial dokladnie te same problemy. Czesciowo
tamtejszy problem jest podobny do polskiego - po zabagnieniu sprawy
przez pulkownikow probowano sie "otwierac" i "monetaryzowac", co
spowodowalo zalanie rynku przez import, oslabienie rodzimej produkcji,
dzieki potwornym odsetkom bankowym oplacalo sie wwozic dewizy,
konwertowac, zbijac "suchy" kapital, korzystac z panstwowej ochrony
przelicznika dolarowego, wymieniac z powrotem i wywozic. Bog wie, ile w
ten sposob nabito kieszeni - i w Polsce i w Argentynie.
Trudno rzadzic w tych warunkach i oskarzanie, ze winna jest
socjaldemokratyczna filozofia prezydenta, wydaje mi sie cokolwiek
radykalne. Znajomy Argentynczyk nie potwierdza tego, choc przyznaje, ze
w kraju interpretacja posuniec rzadow byla i jest rozna - jak w Polsce.
W kazdym razie Alfonsin za romantyka uwazany nie byl.
Czy mozna rzeczywiscie powaznie traktowac sugestie Tarkowskiego, ze
Unia Polityki Realnej jest na marginesie zycia politycznego gdyz repre-
zentuje ideologie wolnorynkowa? Nie mylimy aby ekonomii z paranoja?
A czy neokonserwatyzm jest rzeczywiscie papierowym tygrysem? Bo ja
wiem? A gdyby Thatcheryzm zamiast sie posliznac zaczal krzepnac?
Wiem natomiast, ze po socjalistach za pare miesiecy wladze we Francji
obejmie prawica. I juz teraz wiadomo, ze ci sami politycy, ktorzy teraz
ze zrozumialych wzgledow wieszaja na rzadzie psy za pewna ugodowosc
wobec GATT i komisji Europejskiej, w przyszlym roku zarzna niejednego
rolnika francuskiego kasujac subsydia. I wiadomo, ze wydatki socjalne z
budzetu dosc dramatycznie spadna. J. K_uk.
_______________________________________________________________________
[Spotkania, 26.11 - 2.12.1992, spisal Z.P.]
Marcin Przeciszewski
NOWY WYKLAD WIARY
=================
Zanim dotrze do nas polski tekst katechizmu, przesledzmy - korzystajac
z opracowan francuskich - wybrane zagadnienia przezen definiowane.
(...) Francja jest pierwszym krajem, w ktorym dzielo to zostalo
udostepnione opinii publicznej.
`Najwyzszy czas na taki krok - czytamy w komentarzy Andre Frossarda -
bowiem wiekszosc wiernych nie zdaje juz sobie sprawy, w co nalezy
wierzyc badz nie wierzyc, a niektorzy z nich - obserwujac debaty
teologow - zadaja sobie pytanie: czy Kosciol w cos jeszcze wierzy?'
Poprzedni powszechny katechizm, czyli ustalajacy ramy doktryny i
moralnosci katolickiej obowiazujace w calym Kosciele, zostal wydany
przed ponad 400 laty w nastepstwie Soboru Trydenckiego. W opracowaniu
obecnego wzieli udzial (w formie konsultacji) wszyscy biskupi swiata
oraz kilkuset teologow i specjalistow z roznych dziedzin.
Efektem jest bogato ilustrowany tom liczacy 676 stron, gdzie
podstawowe zasady wiary zostaly ujete w 2865 paragrafach. W
odroznieniu od trydenckiego, katechizm ten nie ma charakteru
polemicznego, lecz - jak czytamy we wstepie - adresowany jest przede
wszystkim do sumienia czlowieka. Tak wiec w dziedzinie moralnosci
kladzie sie akcent nie tyle na zakazach, co na jej wykladzie
pozytywnym. Zarys wiary przedstawiony zostal w czterech podstawowych
wymiarach: w co Kosciol wierzy (Credo), jak celebruje istote swej
wiary (sakramenty), jak ja realizuje w zyciu codziennym (przykazania),
i jak sie modli.
Czy katechizm ten oznacza rewolucje w Kosciele? Nie, po prostu jest
syntetycznym wykladem wiary na miare potrzeb i mentalnosci
wspolczesnego czlowieka. Od swego poprzednika - katechizmu
trydenckiego - rozni sie tym, ze oprocz swej warstwy teologicznej, w
jednoznaczny sposob podejmuje najbardziej palace problemy
wspolczesnego swiata. Autorzy pragneli dostarczyc czlowiekowi konca XX
wieku pewnego rodzaju busole, wyznaczajaca dlan kierunek w targanym
sprzecznosciami swiecie.
Czlowiek
`Jednostka ludzka - dlatego, ze jest stworzona na obraz Boga - ma
godnosc osoby: nie jest tylko czyms, ale kims'. `Ludzie na rozne
sposoby w ciagu calej historii poszukiwali Boga poprzez rozne
wierzenia i zachowania religijne (modlitwy, ofiary, obrzedy, medytacje
itp.). Te formy wyrazu sa tak powszechne, ze czlowieka mozna nazwac
"bytem religijnym"'.
Wiara
Jest, w swietle katechizmu: `Odpowiedzia czlowieka szukajacego sensu,
dana Bogu, ktory mu sie objawia i ofiarowuje'. Bog pierwszy bez
zadnych warunkow wychodzi na spotkanie czlowieka. Kulminacja tego
procesu jest poslanie Syna i Ducha. `Ta dobra nowina przekazywana jest
w tradycji apostolskiej poprzez Pismo i Slowo. Magisterium Kosciola
jest jedynym prawomocnym interpretatorem'.
Wspolnota w wierze wymaga jednak `znalezienia wspolnego jezyka i stad
koniecznosc CREDO' - zbioru podstawowych prawd wiary. Poswiecona temu
jest pierwsza czesc katechizmu, a ktorej na niemal 200 stronach
przedstawione sa "dogmaty", czyli niezmienne prawdy wiary katolickiej,
definiowane w ciagu wiekow przez papiezy i sobory powszechne. Istota
"dogmatow" jest ich niezmiennosc i niepodwazalnosc.
Kosciol
To pielgrzymujacy Lud Bozy, wspolnota sakramentalna i Mistyczne Cialo
Chrystusa. Znajdujemy tu wszystkie definicje Kosciola przyjete przez
Sobor Watykanski II. Silnie podkresla sie wspolnotowy charakter
Kosciola, a wiec takze sluzebna role wszelkich w nim poslug, w tym i
pasterskich.
Czterema podstawowymi atrybutami Kosciola sa: jednosc, swietosc,
katolickosc i apostolskosc. Jednosc - w swietle nauczania ostatniego
soboru - oznacza, ze istnieje w gruncie rzeczy jeden Kosciol
Chrystusowy (skupiajacy wszystkich prawomocnie ochrzczonych), ale
podzielony na skutek licznych ludzkich slabosci. Slowo "katolicki"
znaczy "powszechny", w znaczeniu "pelni" i "integralnosci". Tak wiec
pelnia wiary zachowana zostala tylko w Kosciele katolickim.
Inne Koscioly (wyznania) pozostaja z nim w komunii (wspolnocie), ale
niepelnej. `Z Kosciolami prawoslawnymi komunia ta jest tak gleboka, ze
brakuje bardzo niewiele do tego, aby osiagnela pelnie pozwalajaca
na wspolne celebrowanie Eucharystii'. Z Kosciolami reformowanymi
(protestanckimi) sprawa jest o wiele trudniejsza, gdyz calkowicie
kwestionuja one role Biskupa Rzymu, odrzucily wiekszosc sakramentow,
nie uznaja tez sakramentalnego kaplanstwa majacego wymiar "sukcesji
apostolskiej", przekazywanej nieprzerwanie od czasow pierwszych
apostolow. W katechizmie podkresla sie jednak koniecznosc dialogu
ekumenicznego i akcentowania `tego co laczy, a nie co dzieli'.
Inne religie
`Zamysl zbawienia - stwierdza katechizm - ogarnia takze i tych, ktorzy
uznaja Stworce (...), wyznaja wiare w Abrahama, czcza wespol z nami
Boga jedynego, milosiernego, sedziego ludzi w dniu ostatecznym.' W
katechizmie odzwierciedla sie przelom, jakiego Kosciol dokonal w
stosunku do Zydow: `Zdajac sobie sprawe z faktu, ze nasze grzechy
dosiegaja samego Chrystusa, Kosciol nie waha sie obciazac chrzescijan
najwieksza odpowiedzialnoscia za meke Jezusa, ktora zbyt czesto
obciazali wylacznie Zydow'. W podobnym duchu - jako o tych, ktorych
obejmuje "zamysl zbawienia" - mowi sie rowniez o muzulmanach.
Nauka
Katechizm zdecydowanie opowiada sie przeciwko probom przeciwstawiania
wiary i nauki. `Rzeczywistosc swiecka i rzeczywistosc wiary biora swoj
poczatek w tym samym Bogu'.
`Kwestia poczatkow swiata i czlowieka jest przedmiotem licznych badan
naukowych, ktore nadzwyczaj wzbogacily nasza wiedze o wieku i
rozmiarach Kosmosu, o stawaniu sie form zywych, pojawieniu sie
czlowieka. Odkrycia te sklaniaja nas do tym wiekszego podziwu dla
wielkosci Stworcy, do dziekczynienia Mu za wszystkie Jego dziela i za
inteligencje i madrosc, ktora obdarza uczonych i naukowcow'.
`Dlatego metodyczne poszukiwania we wszystkich dziedzinach wiedzy, o
ile sa prowadzone w sposob rzeczywiscie naukowy i o ile sa zgodne z
normami moralnosci, nigdy nie beda przeciwstawne wierze'.
Genetyka
`Niemoralne jest wytwarzanie ludzkich embrionow przeznaczonych do
wykorzystywania jako material biologiczny, ktorym mozna rozporzadzac.
Niektore proby interwencji w dziedzictwo chromosomowe badz genetyczne
nie maja charakteru leczniczego (terapeutycznego), lecz zmierzaja do
produkcji istot ludzkich wyselekcjonowanych pod wzgledem plci lub
innych wczesniej ustalonych wartosci. Takie manipulacje
przeciwstawiaja sie osobowej godnosci istoty ludzkiej, jej
integralnosci, jej tozsamosci jedynej i niepowtarzalnej'. Autorzy
katechizmu przeciwstawiaja sie - jako `niedopuszczalnym pod wzgledem
moralnym - technikom, ktore poprzez wprowadzenie osoby spoza pary
malzenskiej (dar nasienia, uzyczenie macicy itp.) powoduja rozdzial
pokrewienstwa'.
Rodzina
Jako `najbardziej pierwotna komorka w zyciu spolecznym' powinna byc
wspomagana i chroniona na wszystkich poziomach zycia spolecznego.
`Wielu domaga sie dzisiaj uznania prawa do "zycia na probe" w intencji
zawarcia malzenstwa. (...) Milosc do czlowieka nie toleruje jednak
"prob". Wymaga ona calkowitego i definitywnego daru pomiedzy dwoma
osobami'.
Zycie seksualne
`Seksualnosc, dzieki ktorej mezczyzna i kobieta oddaja sie sobie
nawzajem w czystosci i wylacznosci aktow malzenskich, nie jest sprawa
wylacznie biologiczna, lecz dotyczy najbardziej intymnych sfer osoby
ludzkiej'. Autorzy katechizmu wypowiadaja sie zdecydowanie przeciwko
oddzielaniu zycia seksualnego od jego zasadniczej funkcji, jaka jest
prokreacja. Nowoscia w porownaniu z katechizmem trydenckim jest fakt,
ze zyciu seksualnemu przyznaje sie tez wazna role w umacnianiu milosci
i jednosci malzenskiej. `Akty seksualne - czytamy - ktore tworza
intymny i niewinny zwiazek obojga malzonkow, sa godne i uczciwe. (...)
Seksualnosc jest tez zrodlem radosci i przyjemnosci: sam Stworca
ustanowil te jej funkcje'.
W dziedzinie regulacji poczec jako dopuszczalne uznawane sa wylacznie
metody naturalne (okresowa wstrzemiezliwosc).
Aborcja
Nie wymienia sie zadnych warunkow jej dopuszczalnosci, przypominajac
generalna zasade, ze `Od pierwszego momentu swego istnienia, byt
ludzki musi miec przyznane prawa osoby, wsrod ktorych najbardziej
niepodwazalne jest prawo do zycia'.
Homoseksualizm
Zgodnie z tradycja Kosciola uznawany jest za "ciezka deprawacje",
jednakze w obecnym katechizmie traktuje sie go nie tyle w kategoriach
grzechu, co nieprawidlowej konstrukcji osobowosci. `Oni nie wybieraja
swej kondycji homoseksualnej - czytamy - a dla wiekszosci z nich jest
to ciezka proba. Musza byc wiec przyjmowani z szacunkiem, wspolczuciem
i delikatnoscia'.
Zycie spoleczne
Traktowane jest jako jedna z najwazniejszych sfer realizacji powolania
czlowieka. Tak wiec `Obywatele musza, na ile o tylko mozliwe,
przyjmowac aktywna postawe w zyciu publicznym. Rodzaje tego
uczestnictwa moga byc rozne w zaleznosci od kraju i kultury'. Nowoscia
jest zwrocenie uwagi, ze moralnosc chrzescijanska wymaga uczciwego
placenia podatkow i korzystania z prawa do glosowania i gotowosci do
obrony ojczyzny.
Z naciskiem podkresla sie, ze `sprawiedliwosc spoleczna nie moze byc
osiagana inaczej, jak poprzez respektowanie transcendentnej godnosci
czlowieka'.
Zasada pomocniczosci
Wyeksponowana w nowym katechizmie przeciwstawia sie zbyt daleko
posunietej interwencji panstwa mogacej doprowadzic do niszczenia
wolnosci i inicjatywy prywatnej. Ostro krytykowane sa wszelkie formy
kolektywizmu.
Ekonomia
`Kazdy system, wedle ktorego stosunki spoleczne bylyby calkowicie
zdeterminowane przez czynniki ekonomiczne, jest przeciwny naturze
ludzkiej. (...) Regulacja zycia ekonomicznego tylko przez centralne
planowanie wypacza sama podstawe wiezow spolecznych; jej regulowanie
wylacznie przez prawa rynku uderza w sprawiedliwosc spoleczna'.
Oszustwa materialne
`Kazdy sposob zawlaszczenia i nieuczciwego posiadania dobr drugiego,
nawet jezeli temu nie sprzeciwiaja sie prawa cywilne, jest sprzeczny z
siodmym przykazaniem'. Tak wiec do wykroczen moralnych autorzy katechizmu
zaliczaja: spekulacje, korupcje, prywatne uzywanie dobr spolecznych,
brakorobstwo, falszowanie czekow i zbytnia rozrzutnosc.
Opor wobec wladzy
Obywatelom przyznaje sie prawo nieposluszenstwa wobec wladzy
politycznej w przypadku lamania przez nia podstawowych praw osoby.
Opor ten - po wyczerpaniu wszystkich innych srodkow - moze miec
charakter zbrojny, jezeli wystepuja lacznie nastepujace warunki:
- w przypadku dlugotrwalego lamania fundamentalnych praw,
- jezeli nie pociagnie to za soba jeszcze wiekszego zamieszania,
- jezeli jest nadzieja powodzenia,
- gdy niemozliwe jest przewidzenie w sposob racjonalny lepszych
rozwiazan.
Wojna
Nie zostaje potepiona jako taka, jednakze nie znajdujemy w katechizmie
pojecia "wojny sprawiedliwej", uzywanego w dawnej teologii. Przypomina
sie natomiast, ze prawo moralne powinno obowiazywac takze podczas
wojny. Wobec tego potepiona zostaje:
- wszelka eksterminacja ludnosci, narodu czy mniejszosci etnicznej,
- stosowanie broni masowej zaglady, jej produkcja i gromadzenie,
- wyscig zbrojen.
`Moralnie dopuszczalna jest odmowa wykonywania rozkazow prowadzacych
do ludobojstwa'.
Kara smierci
Katechizm nie wypowiada sie na ten temat jednoznacznie, stwierdzajac,
ze `kiedy inne srodki niz kary smierci i dzialania militarne
wystarczaja do obrony zycia ludzkiego przed agresorem i do ochrony
pokoju publicznego, to preferowane sa te srodki bezkrwawe, gdyz
znacznie bardziej odpowiadaja ludzkiej godnosci i upragnionemu
celowi'.
_______________________________________________________________________
Maciek Cieslak
DOSTRZEZONE - ROZWAZONE
=======================
W ramach obowiazkow (milych) tego kto `swiezo z kraju' siegam do
przywiezionych z soba tygodnikow.
CO W PRASIE PISZCZY
===================
"Dokad pan ucieka, asystencie?" - pyta ostatnia POLITYKA (9.01)
w artykule i serii wywiadow z rektorami instytutow i uczelni.
Material wypelnia cala kolumne gazety.
Od kilkunastu lat trwa nieustanna ucieczka kadr z uczelni i
placowek badawczych. Zmienia sie tylko jej kierunek. Emigracje
zewnetrzna zastapila wewnetrzna. Dzis biznes zabiera nauce najzdol-
niejszych. Andrzej Kajetan Wroblewski, rektor UW: `Jestem swiadkiem
zdarzen, w ktore przed kilku laty nie uwierzylbym: najzdolniejsza
mlodziez nie przyjmuje posad asystentow, mowiac szczerze, ze sa to
posady glodowe, a za brama uniwersytetu czekaja swietnie platne
zajecia. Prestiz pracy naukowej przestal istniec.'
E. Nowakowska, autorka artykulu towarzyszacego wypowiedziom rektorow
bije na alarm. `Alvin Toffler sformulowal problem w sposob kategoryczny:
kraj, ktory nie rozwija kadry i badan naukowych, nie ma szans
przetrwania jako samodzielne panstwo. Nasi politycy przyjmuja tego
rodzaju ostrzezenia ze stoickim spokojem, albo w ogole nie chca ich
sluchac.' Dowodem na to ma byc na przyklad brak jakiejkolwiek reakcji
na opublikowany ostatnio raport pt. "Ucieczka mozgow ze szkolnictwa
wyzszego i nauki" - opracowany przez Europejski Instytut Rozwoju
Regionalnego i Lokalnego przy UW. (Jest to analiza ruchu kadrowego
w 1003 placowkach osmiu najwiekszych osrodkow naukowych w kraju.)
Artykul omawia ta prace.
`Kadra badanych placowek liczyla w 1991 roku 28497 osob. W ciagu
10 lat opuscilo je z wlasnej woli 7019 naukowcow, z tego na emigracje
udalo sie 2706 osob. A wiec gdyby nie ucieczka mozgow, w badanych
osrodkach byloby o 1/4 pracownikow naukowych wiecej!' Kto emigrowal
najczesciej? Okazuje sie, ze biolodzy i lekarze - 14% zatrudnionych
(az 40% znalazlo za granica prace w swojej dziedzinie), matematycy i
informatycy - 13.7% (25% znalazlo prace w swojej dziedzinie) oraz
fizycy i chemicy - po 12.5% (30% fizykow znalazlo prace w swojej
dziedzinie). Kadrowo najbardziej ucierpialy trzy osrodki: Wroclaw
(wyemigrowalo 13.9% zatrudnionych), Gorny Slask (12.8%), Warszawa
(10.5%). A nastepne na liscie sa: Lodz, Krakow, Poznan (6-7%).
Dzis jednak mozgi juz nie emigruja - wyciaga je z nauki biznes.
Z opublikowanych w POLITYCE danych raportu widac jasno, ze emigracja
pracownikow naukowych z roku na rok systematycznie maleje. W latach '89
-91 w porownaniu z '81-84 zmniejszyla sie dwukrotnie. Za to tempo `prze-
chodzenia do innych zajec w kraju' - stale w okresie 81-89 - podwoilo
sie nagle po 89 roku i wynosi obecnie ponad 600 przypadkow rocznie.
`Czy mozemy temu przeciwdzialac?' - pyta retorycznie dr.Zbigniew
Rudnicki, sekretarz rektora Akademii Ekonomicznej w Krakowie.
I odpowiada: `Nie dysponujemy zadnymi srodkami. Dawniej proporcje
miedzy placa, oferowana mlodemu czlowiekowi na uczelni i w gospodarce
byly jak 3:7, obecnie jak 2:10, oczywiscie na niekorzysc uczelni.
I to jest glowna przyczyna ucieczki.'
Z Uniwersytetu Warszawskiego od kwietnia 1991 do kwietnia 1992
odeszlo 132 nauczycieli akademickich - nie liczac emerytow i zmarlych.
`Ten proces trwa. - mowi z kolei Rektor UW - Najliczniej odchodza
wykladowcy jezykow oraz pracownicy Wydzialu Matematyki, Informatyki
i Mechaniki. Kadra Wydzialu Prawa i Administracji oraz Wydzialu Nauk
Ekonomicznych w wiekszosci jedynie odrabia na uczelni swoje zajecia,
po czym umyka do prac dodatkowych w firmach prywatnych i zagranicznych
oraz w doradztwie roznych instytucji rzadowych.'
Omawiany artykul wienczy trafny komentarz: `Praca naukowa nigdy
nie przynosila najwyzszych zarobkow, ale dawala szanse utrzymania
sie przy zyciu oraz wlasnie perspektywe poznawcza i prestiz. Teraz z
nauki trudno sie utrzymac, a kryteria prestizu zmieniaja sie z dnia
na dzien'...
* * *
Pierwszy tegoroczny numer "SPOTKAN" (7-13.01) drukuje fragmenty
dwoch ksiazek, ktore wlasnie pojawiaja sie na rynku i ktore - jak
wszystko wskazuje - podbija wkrotce polityczny bebenek o kilka
decybeli w gore. Obie przygotowalo wydawnictwo Editions Spotkania
(majace wspoludzialy w "SPOTKANIACH" u boku paryskiego "L'Expressu").
"Lewy czerwcowy" Jacka Kurskiego (brat Jaroslawa, autora "Wodza") i
Piotra Semki to zbior wywiadow z ludzmi takimi jak Jaroslaw Kaczynski,
Adam Glapinski lub Antonii Macierewicz. Wyjasniaja w nich jakie
przyczyny sprawily - ich zdaniem - ze nie zerwano kontraktu zawartego
z komunistami przy "okraglym stole".
Druga pozycja zatytulowana: "Konfidenci sa wsrod nas..." jest
omowieniem plonu badan Wydzialu Studiow Gabinetu Ministra Spraw
Wewnetrznych, powolanego przez min. Macierewicza i rozwiazanego przez
niego, tuz przed odejsciem. Autor uzyl pseudonimu Michal Grodzki.
(Szef wydzialu, P. Wojciechowski uprzedzil dziennikarzy i zdazyl juz
oswiadczyc, ze to nie on.) "SPOTKANIA" pisza: `Z tej lektury wylania
sie przerazajacy obraz penetracji spoleczenstwa, a zwlaszcza jego elit,
przez peerelowska sluzbe bezpieczenstwa. Zarazem obala ona pewien mit,
ktorym chetnie poslugiwali sie przeciwnicy lustracji, a mianowicie,
ze agenci werbowani byli glownie grozbami i szantazem, fakt zas
wymuszonej wspolpracy z SB byl z reguly powodem ludzkich dramatow.
Rzeczywistosc, jak wynika z lektury ksiazki, jest duzo bardziej
prozaiczna i wstydliwa. Znakomita wiekszosc konfidentow, zwlaszcza po
1956 roku, godzila sie na wspolprace, dobrowolnie, dla pieniedzy,
kariery, wyjazdow zagranicznych, a odmowa z reguly nie grozila zadnymi
powazniejszymi konsekwencjami.'
Gazeta drukuje fragment wypowiedzi A. Glapinskiego z pierwszej
ksiazki, o "pokoleniu '84" w polskiej ekonomii (termin uzyty przez
prof. Jadwige Staniszkis); pokoleniu komunistow, ktorzy w latach
osiemdziesiatych mieli ok. 30 lat; nieobciazonych ideologia
absolwentow uczelni- `kuzni czerwonych kadr' jak SGPiS, ANS, IMiL;
nie interesujacych sie doswiadczeniem radzieckim, ale zapatrzonych
w Zachod, `jezdzacych na stypendia do USA, ktore sami sobie w
uczelnianych komitetach PZPR przyznawali'; ludzi, ktorzy `wszelki opor
wobec stanu wojennego w kontaktach towarzyskich, np. na SGPiS,
traktowali jako wade umyslowa i niedostatek inteligencji', itp.
`Wiekszosc tych ludzi rzadzi dzis nie tylko gospodarka czy finansami
panstwa, ale czesto decyduje o tym, komu sie uda w sektorze prywatnym.'
- mowi Glapinski. W tym fragmencie wypowiedzi, ktory - gazeta zastrzega -
nalezy do najlagodniejszych w ksiazce, pada kilkanascie nazwisk osob
z eksponowanych stanowisk w ministerstwach, bankach, fundacjach, zagrani-
cznych `Funduszach Rozwoju', dysponujacymi atrakcyjnymi kredytami itp.
"SPOTKANIA" przedstawiaja tez fragment ksiazki Grodzkiego.
W przedruku gazetowym wszystkie wystepujace w ksiazce pseudonimy sa
zmienione, a inicjaly, ktore podaje ksiazka zastapione przez `X.'
Fragment dotyczy m.in. historii `znanego i cenionego pisarza i publicysty',
dobrowolnie pozyskanego przez SB juz w latach `50 (wyjazdy zagraniczne,
pieniadze), w latach 70-tych jednego ze sztandarowych opozycjonistow
oraz jego syna- tez agenta, ktory z kolei kontrolowal ojca.
Krotki pasus zajmuje tez analiza (na przykladach) mechanizmow
motywacyjnych u tychze `ludzi systemu': obok `paszportu', pieniedzy,
awansu mialy ich pociagac: kariera dyplomatyczna, zagraniczne stypendium,
mozliwosc szkodzenia swoim potencjalnym rywalom (do pozycji lub stanowiska),
mozliwosc prywatnego handlu itp.
...
W najblizszych tygodniach co wrazliwszym, polecalbym zamiast
prasy politycznej cos bardziej spokojnego, jak tygodnik "SAPER".
_______________________________________________________________________
TROCHE POEZJI
=============
Wlodzimierz Holsztynski
N O C
jarzeniowe weze przegonily ja/ spod polnocnego sufitu --
platkami wczesnym popoludniem
przylgnela pod oczami
w kalejdoskopie godzin wieczorow switow
w smugach swiatla mysli blyskow
rozwiazuje supelki placze nici
wlodek
1992-12-25/26
-----------------------------------------------------------------------
* * * * * *
a four-wheeled drop of the blue sky
rolls down the concrete road
following a swiftly moving black hole
up under the train of gray clouds
while pines on the sides don't give in
to fall
H.Texas
1992-12-16
-----------------------------------------------------------------------
* * *
odlecial niebieski balonik
czuje/ sie/ jak zle zaparzona herbata
a fruwalem nad trawa/ jak konik
nim znienacka minely lata
ulecial aromat z zimnej herbaty
lecz gdyby powrocil czas durny i cudny
popelnilbym te same bledy co przed laty
bom zawsze ten sam konik nierozumny
Wlodek
Teksas, 92-12-20
-----------------------------------------------------------------------
[Ponizsze wiersze niedawno zmarlego Andrzeja Waligorskiego przyslala
i komentuje Jolanta Stouten ]
Oto dwa wiersze Waligorskiego, ktore byc moze przydadza sie, jako
zakonczenie przyszlych tematow.
Oba sa, moim zdaniem, swietne. Pierwszy z nich - satyra na "nowa
mafie", ktora macki swoje rozciaga szerzej i szerzej, zupelnie
paralizujac niektore galezie zycia gospodarczego Polski. Jest to
"fenomen" w starym kraju, na poczatku zupelnie niezauwazalny, a ktory
majacy swietne warunki rozwoju - przybral ksztalt monstrum.
Wielu ludzi zdawalo sobie sprawe z istniejacego niebezpieczenstwa.
Jednym z nich byl Andrzej Waligorski, ktory bardzo wczesnie "wyczul
pismo nosem", i ktory celnym slowem chcial zwrocic uwage na patologie
nowego ustroju, nazwanego polska demokracja. Slowo jego pozostalo bez
echa. Euforia "odnowy" pochlonela bez reszty wszystkich. Teraz po
trzech latach ciaglych zmian, gdy juz emocje opadly, wyczerpani cigla
bezskuteczna walka z monstrum czekamy na sw. Jerzego, ktory przyjdzie
i zabije bestie.
Andrzej Waligorski
FENOMEN
Kochani nie jest tak zle,
Z ta iloscia rzekomych gangsterow:
Bylych trzech sekretarzy KC
Bylych siedmiu wicepremierow,
Dwudziestu trzech pierwszych KW,
Osiemnastu ministrow tylko,
Zas wiceministrow, na stu,
Cos piecdziesieciu kilku,
Poza tym nasza schede
Zzeralo jak wielkie mszyce
Wojewodow dwudziestu jeden
Przy pomocy trzydziestu wice
Co nie jest zgrzytem az takim
Bo jak sie to porozklada,
To jeden bandyta z hakiem
Na wojewodztwo wypada.
A teraz obliczmy korzysci -
Wnet rusza jak wielki kierdel
Nadziani forsa turysci
By zwiedzac ten super-pierdel,
I stana, zdumieni i niemi
Ujrzawszy ow cud i unikat:
Najwiekszy w historii Ziemi
Totalny skurwysyndykat.
Drugi przedstawia uczucia Polaka, syna polskiej ziemi. Liryka jest
gatunekiem rzadko uprawianym przez Waligorskiego. Alez jak bardzo blado
wypada tworczosc "najwiekszego rewolucjonisty naszych czasow"
i najwiekszego pijaka Wladyslawa Broniewskiego w konfrontacji tylko
z tym jednym wierszem.
MOMENT
... a przed wieloma bardzo laty,
Kiedy wrocilismy z wakacji,
Czekalo na mego tate
Wezwanie do mobilizacji.
Jeszcze na drzewach duzo lisci,
Jeszcze nie czuje sie jesieni...
Mama na ganku mundur czysci,
Tata z siasiadem gada w sieni,
Babcia kanapki w kuchni robi,
Siostra pucuje but do czysta...
Na wielka wojne sie sposobi
Moj dzielny tata - rezerwista.
Juz oto czapke ma na bakier,
Juz oto Marsa ma na czole,
Zajezdza smieszny stary fiakier
Co tate odwiezc ma na kolej.
Czerwony otok, srebrne sznury,
Szzbla na schodach glosno dzwoni,
Tata podnosi mnie do gory
(juz nikt mnie nie podniesie po nim)
...wlecze sie konik krok po kroku,
Niknie wsrod mgiel babiego lata,
A wraz z nim niknie rok po roku
Moj niezyjacy dawno tata
Co mial swa szable, i swoj domek,
Cos kiedys kochal, cos przeklinal,
I przetrwal jako blady moment
W pamieci niemlodego syna.
I cos na weselsza, bardzo aktualna nute...
DELIBERACJE OJCA CHUDZIELAKA
Na kominku ogien strzela,
Skrzypi w butach mikroguma,
Spaceruje ksiadz Chudzielak
I o celibacie duma.
Duma, umysl swoj nateza,
Utkwil w ziemie wzrok natchniony
- Ponoc holenderscy ksieza
Postuluja, by miec zony?
Gruby spiewnik gregorianski
Tloczeniami lsni zlociscie,
Kancelaria w stylu gdanskim,
Fikus stroszy sztywne liscie,
Ogrod sniegiem przyproszylo,
Cieply blask rozsiewa lampa ...
- Hm ... ciekawe, jakby bylo ...
Mysli sobie zacny kaplan.
- Czlowiek mialby z kim pogadac,
Gosci by sie przyjmowalo:
- Witam, witam prosze siadac,
Zona zaraz da kakao ...
Wicher wzmaga sie na dworze,
Zahuczalo cos w kominie -
- Wlasny synus bylby moze
W tyciej, smiesznej sutanczynie,
I latwiejsza mialby prace,
I wieczorem nastroj lepszy:
- Podlicz dzis kochana tace,
A ja sprawdze dziecku zeszyt ...
Ktos by myslal o ubraniu,
O lekarstwach i o plombach,
Ktos by mowil po kazaniu:
- Wiesz, dzis dla mnie byles bomba!
Ksiadz Chudzielak piers swa prezy,
- Wymyslili ci Holendrzy,
Przewrocilo im sie w glowie ...
I zapada w glab fotela
O rozmiarach reflektarza ...
... Niech spi dobry ksiadz Chudzielak,
U nas nic mu nie zagraza.
_______________________________________________________________________
Listy do Redakcji
=================
Marcin Mankowski <71053.640@compuserve.com>
Re: Jan Winiecki: MITY POLSKIEJ PRYWATYZACJI
Tekst interesujacy ale takze przygnebiajacy. Nasuwa sie pytanie, do kogo
nalezy kraj? Jesli wiekszosc spoleczenstwa chce wlasnosci pracowniczej,
to czy ma do tego prawo? Jesli nie, to dlaczego, czy tylko z powodu
nieefektywnosci takiego rozwiazania?
Nasuwa sie tutaj sprzecznosc - miedzy demokracja, a liberalna
gospodarka. Druga sprzecznosc jest miedzy wolnoscia - upodmiotowieniem
spoleczenstwa a rzadami ekspertow. Jesli zreszta tacy eksperci przewaza,
to wkrotce wladza znajdzie sie w rekach warstwy posiadajacej.
Czy ta przyszla warstwa posiadajaca ma aprioryczne prawo do dominowania
nad spoleczenstwem? Skad sie to prawo bierze, z heglowskiego imperatywu,
czy tez z Boskiego nadania ?
Czy rzeczywiscie kryterium ekonomicznej wydajnosci ma byc ostatecznym
miernikiem postepu? Z tego punktu widzenia usuwanie ludzi slabych,
starych i niewydajnych bedzie poczytane za cnote.
Kto bedzie decydowal co jest celem ekonomii? Ludzie bogaci, ktorzy beda
sie kierowac egoizmem? Jesli tak, to dlaczego wlasciwie ogol
spoleczenstwa ma to popierac? Jaka jest roznica miedzy milionerem
starajacym sie stac multimilionerem, a robolem wynoszacym dobra z
miejsca swojej pracy albo udajacym wysilek?
Jeden i drugi stara sie zooptymalizowac swoja korzysc.
Jesli popatrzymy na historie to ujrzymy ze warstwy nizsze zawsze byly
"leniwe i glupie", niewolnicy niszyli swoje narzedzia, chlopow
panszczyznianych bat zaganial do pracy. Dlaczego?
Wiem, w przyszlosci komputery wyeliminuja potrzebe bata. Witaj Nowy
Wspanialy Swiecie !
Marcin Mankowski
_______________________________________________________________________
Redakcja "Spojrzen": Jurek Krzystek (krzystek@u.washington.edu)
Zbigniew J. Pasek (zbigniew@engin.umich.edu)
Jurek Karczmarczuk (karczma@univ-caen.fr)
Mirek Bielewicz (bielewcz@uwpg02.uwinnipeg.ca)
stale wspolpracuje: Maciek Cieslak (cieslak@ddagsi5.bitnet)
Copyright (C) by Jurek Karczmarczuk 1993. Copyright dotyczy wylacznie
tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem
zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu.
Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji.
Prenumerata: Jurek Krzystek. Numery archiwalne dostepne przez anonymous
FTP, adres: (128.32.123.30), directory:
/pub/VARIA/polish/dir_spojrzenia
____________________________koniec numeru 58___________________________