I R R E G U L A R
******** *** ******** *** *******
** ** ** ** ** ** ** ** **
** ** ** ** ** ** ** **
******** ********* ** ********* **
** ** ** ** ** ** **
** ** ** ** ** ** ** **
** ** ** ** ** ** *******
** **
***
Polish American Jewish And Chauvinistic
Bilingual Biweekly Bipartisan (7)
The only cultural exchange on this godforsaken list!!!!
Brought to you FREE exclusively by
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
+ Editorial Staff: +
+ Water - 89.5% +
+ Alcohol - 9.5% +
+ Trace minerals - 1% +
+ ------------------------------------------------------- +
+ Among others: +
+ Red. Bezczelny +
+ (Editor-in-Brief) Dh. Adach Smiarowski +
+ Red. Zastepczy +
+ (PC Editor) (urlop zdrowotny) +
+ Red. Nieodpowiedzialny +
+ (Exp-Editor) (Nazwisko znane redakcji) +
+ Red. Polny +
+ (Field Effect Transistor) vacans +
+ War Correspondent +
+ (telex from Mokotow) Kazek Duperas +
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"It's time, that we begin,
To laugh and cry,
And cry and laugh
About it all again!"
(Lenny C.)
******** special section *********
"RAZ NA LUDOWO"
OR
SPECIAL SECTION FOR USENETTERS
ad usum usenetti
Our favorite polish jokes.
Story #5.
The deer season has just opened! Amid a terrible mess and western-like
shooting there pulls over a truck with a familiar logo "Jozek & Wicek
Construction Co." In a short while Jozek and Wicek alight -- both in full
gear, rifles with noctovisors, bullet-proof vests, etc. Disregarding
heavy leadfall of some 1 lb/sq.foot, they both enter the woods.
It has not been even half an hour, when Jozek and Wicek appear back
on the edge of woods. Breathing and sweating they pull a huge prize
deer. Every now and then they stop and rest, for the beast is really
a big one. One of the fellow-hunters notices their toils and advices
them:
- Hey, fellas! You're sort of pulling this critter against its hair.
Change the direction and it will go smooth!
Jozek and Wicek think for a while and then switch the direction. And,
lo and behold!, it goes really easy, so they pull it rather fast now.
- That fellow over yonder, -- says Wicek -- he's quite a smart one!
It's much easier now!
- Yeah! -- says Jozek -- but we are getting farther and farther from
our truck!
******** end of special section ********
- - - - - - - - - - - - - - - - - -
VACATION IN POLAND (cut and save)
(A primer for Innocents Abroad)
PART II
Visiting relatives
Since you have relatives up yonder, there is nothing we can tell you.
Visiting non-relatives
Now, this is entirely different story, and we can deliver some
tutoring. First thing you will notice is that people have plenty
oldfashioned customs, like washing hands before eating and other
savage ways. Take it easy and do everything your (civilized) way.
People there crave for conversation subjects.
Whether you like it or not, you are the main dish
of the party. If you join the celebration, you will have
terrible hangover for some two days. If you don't join, they
will call you a rude jerk and you will have headache anyhow.
Take your pick.
At the beach
Temporarily forget about it. But come back around 2000 and you
will have great time at our Black Sea resorts.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - -
KACIK WSPOMNIEN
To juz 10 lat - jak golebiowi z gardla! Festiwal w Opolu, czerwiec '80.
"Piosenka o sloneczku" sl. Krzysztof Jaslar (chyba)
Co to bedzie, kiedy zgasnie nasze slonce?
Przeciez swieci nam bez przerwy tyle lat!
Jak my wtedy powiazemy koniec z koncem?
Co sie stanie? To pytanie dreczy nas! [od red. - ciagle!]
Tyle lat juz patrzy przeciez na nas z gory,
Zyc nam daje, bo je stac na taki gest!
Nic nie zmienia wiatrem gnane ciemne chmury,
Bo po burzy, w mysl przyslowia, zawsze jest.
Co to bedzie, gdy sloneczko zajdzie za daleko?
Wiernych sobie pozasmuca, radosc sprawi kretom!
Co to bedzie, kiedy zgasnie, gdy wiecej nie wstanie?
Albo bedzie koniec swiata, albo ...
Ech, sloneczko, nie zdobyte przez nikogo,
Ilez razy nas robilo w ciemny braz!
Stoisz w miejscu a ta ziemia, ta nieboga,
Krecisz sobie, jakbys bylo boza lza.
Co to bedzie, gdy sloneczko nasze zgasnie?
Zaburzenia ma i plamy przez ten trud!
Kto to wie, a moze bedzie wtedy jasniej?
Przezylismy juz niejeden taki cud.
Co to bedzie, gdy sloneczko zajdzie za daleko?
Wiernych sobie pozasmuca, radosc sprawi kretom!
Co to bedzie, kiedy zgasnie, gdy wiecej nie wstanie?
Albo bedzie koniec swiata, albo zmartwychwstanie!
-------------------------------------------------------
KARTKA Z WASZYNGTONU
(zapis fonetyczny)
- Przebog! Niech sie szczypne w zad!...
Alez tak! Niewielki swiat!
Czy to pan, moj panie B.?
- S!? Na Boga! Kope lat!
Ano, jaki maly swiat!
Pan tu mieszka, panie S?
- Nie, przejazdem. Interes.
Co u pana, panie B.?
Jak tu panu wiedzie sie?
- Wiedzie? Nie, to nie to slowo.
Dzieki Bogu, ja chwilowo
Siedze tu, w tym USA.
Bo czy tu sie siedziec da?
Klimat taki
Bylejaki,
Zamiast lasow
Rosna krzaki.
A co poniektory krzak
To sie zachowuje tak,
Ze sie potem miesiac drapiesz,
Nim sie co i jak polapiesz.
W krzakach, drogi panie S.,
Gadzin zatrzesienie jest,
Kleszcze
I cos jeszcze.
Krotko mowiac, panie S.,
Tracal Ameryke pies!
Niech mi pan uwierzy, ze
Krajobrazy,
Bez obrazy,
Tak naprawde sa w RP!
- No a miasta, panie B.?
- Miasta? W miastach, panie dzieju,
Zlodziej na zlodzieju!
A co drugi taki z miasta,
Powiem panu, pederasta!
To Sodoma i Gomora!
A wszystki rzadzi diaspora!...
I choc miast ogromne mnostwo,
Wszedzie brud,
Smrod,
I ubostwo!
Jedno powiem panu, ze
Takie miasta,
Jak z obrazka,
Tak naprawde sa w RP!
- Smutna prawda, panie B.
- Ano, smutno zyje sie.
Mysli pan, ze w takim tlumie,
Zawsze czlek cos znalezc umie?
Owszem, czasem trafisz cos,
Kulturalna,
Nie nachalna,
Co nie tkwi jak w gardle osc.
Lecz wsrod fumow,
I perfumow,
Bardzo szybko masz jej dosc.
I nostalgia dlawi cie,
Bo dziewczyny,
Ach! dziewczyny,
Tak naprawde sa w RP!
- To tragiczne! Wielki Boze,
Ze tez pan wytrzymac moze!
Pan ma zdrowie, panie B.!
- Ano, jakos ciagnie sie.
Wkrotce koniec mej udreki,
Lece w srode, Bogu dzieki!
- Dokad znowu, panie B.?
- Na wakacje do RP!...
Wracam za tygodnie dwa ...
- No to serwus!
- Czolem!
- Pa!
(Waszyngton, czerwiec 1990)
CULTURAL NEWS FROM AROUND THE WORLD
KRAKOW () The City Council released a communique on metropolitan
pollution. At the end, the magistrates urge all joggers
to intensify their practice schedule.
"An average jogger running in downtown during rush hours
absorbs air pollutants from .1 of one average stack"
says the communique. "In order to save our city we need
20,000 alive joggers running at least 2 hours daily."
There are rumors, that because of lack of aborigin
volunteers, the Peace Corps will be summoned.
*********** ENVIRONMENTALISTS' SECTION ******************
Nadszedl spodziewany koniec wiosny. Minal. Mamy niespodziewany
poczatek lata.
Takie male przypomnienie z Konwickiego ...
* * *
Przybyla wreszcie wiosna, pani naszych pol i lasow. Pod niebem
plyna obloki stezonej siarki. Pierwsze niesmiale kwiaty, przesycone
azotoksem, wychylaja swoje glowki z jalowej ziemi. Nasze swojskie
ptactwo swiergocze przez caly dzien ochryplymi od dwutlenku wegla
glosikami. Rozesmiane dziewczeta i weseli chlopcy, pachnacy
swiezoscia i fenolem, wyroili sie na ulice zblekitniale od
delikatnych oparow spalinowych.
Juz i bory nasze ozywaja pierwszymi pozarami. A brzydki, brudny
snieg odslonil budzaca sie do zycia role, ktora blyszczy w
wiosennym slonku milionami puszek po konserwach czy olejach,
co przypominaja drogocenne kamienie. Juz i rolnik siada na
motocykl, zeby udac sie do budki z piwem. ...
* * *
Dobry ow czlowiek pisal takie rzeczy w 1974 roku.
*********************************************************************
FROM KAZEK'S BASEMENT
(Unprecedented silence. Kazek was last seen at large
somewhere near main entrance to the Gdansk Shipyard. He was
reportedly carrying a banner "LET'S TRY AGAIN, GUYS!".)
*********************************************************************
KABANET "BZDETY NA NETY"
ma zaszczyc/przedstawic/niepotrzebne skreslic
sztuke historyczno-dialektyczna z zamierzchlych czasow
"STRACHY NA LACHY"
(Scena przedstawia mroczna praswietlice mrocznych praslowian.
Drzwi zamkniete, zadnej lampy, zadnej swicy.
Posrodku stoi czterostronnie Swarozyc, mdly blask podpasny
siejac po izbicy. Ow blask niklo oswieca gromady Lachow
snujacych sie z kata w kat i od sciany do sciany. Kazdy
Lach trzyma kubek cynowy, ktory co i raz do sciany przylozywszy
ucho swe nadklada z drugiego konca i nasluchuje.)
Raban: (dobiega z jednej strony)
Lachy: (rzucaja sie w strone Rabanu i nasluchuja przy scianie,
przy czem komentuja na wyprzodki)
Co to!? Kto to!? Gdzie to!?
Hej, to ruskie!!
(Chwila ciszy, po czem jedne Lachy pluja, wala piesciami
w sciane i wygrazaja, a inne Lachy zacieraja radosnie
praslowianskie lapska.)
Raban: (ustaje, a po niejakiej chwili dobiega z innej strony)
Lachy: (jak wyzej)
Co to!? Jak to!?
Hej, to braty Czechy!
He, he! Pepiki. Cykorki, he, he!
(Lachy rechocza praslowiansko, opowiadaja kawaly o
praslowianskich Havrankach, a niektorzy figlarnie
podsikuja sciane, co daje jej pozor wysoce aksamitny
w poblaskach swarozycowego bzdzidelka)
Raban: (ustaje, i po jakims czasie narasta z zupelnie innej strony)
Lachy: (jak wyzej)
Gdzie to!? Czemu to!?
Aaaaa! Brrrrr!! Szwabskie mordy!
(Lachy bardzo zgodnie zgrzytaja zebami i lypia w strone
nieprzekutych praslowianskich lemieszy)
Raban: (swoim dziwnym zwyczajem ustaje i pojawia sie z nowej strony)
Lachy: (jak wyzej)
A to co to!? Na co to!?
Amerykany?
Chyba ziemniaki.
Hej, to Szwedy!!
Pecha!
Pryszcz!
Drobiazg! Minie!
Swarozyc z nami!
(Lachy nie przejmuja sie zbytnio i kreca sie po staremu)
Raban: (zacicha i jak sie nie rozlegnie od gory!)
Lachy: (staja oglupiale, podnosza lby i rozdziawiaja geby
na praslowianski sufit)
A to znowu co!?
Grad?
Manna? A moze ziemniaki?
Raczej Amerykany!
Hej, grunt, ze z nieba!
(Lachy skupiaja sie wedle Swarozyca na wszelki wypadek)
Raban: (milknie, a po chwili zamienia sie w Lomot we Drzwi)
Lachy: (jak wyzej, jeno slipia w odrzwia)
Co to!? Kto to!?
Stare?
Nowe!
Wraca moze?
Moze nie?
(Lachy zbieraja sie wokol Swarozyca i kantyczkuja:)
Swarozycu, co oczami
Slepisz w strony cztery
I czterokrotnie wypinasz
Swe cztery litery.
Cos jest chluba i ozdoba
Slowianskiego nieba,
Szybko gadaj bez ogrodek
Co nam czynic trzeba!
Raban: (zmienia sie z Lomotu we Drzwi na Zgrzytanie w Skoblu po
czym milknie)
(Odrzwia uchylaja sie statecznie i na progu pojawia sie Idiota
z calym zestawem praslowianskiego sprzetu remontowego na
plecach)
Idiota: No, Lachy, sciany ogacone, strzecha jak nowa! Jeno
piwnica ostala.
(Otwiera znijscie w podlodze i znika)
Raban: (pojawia sie nagle od spodu jako Opukiwanie Fundamentow)
Lachy: (nasluchuja w pelnym grozy milczeniu)
Raban: (milknie)
(Z otwartej dziury do lochu slychac wesole pogwizdywania
Idioty, ktory wyrzuca do swietlicy praslowianski sprzet
remontowy)
Lachy: (czekaja, az Idiota wyniesie caly sprzet z lochu,
po czem rzucaja sie hurmem na wlaz i zamurowuja
na fest loch wraz z Idiota.
W glebokiej ciszy podnosza porozrzucane kubki
cynowe i ruszaja wzdluz scian nasluchujac ...)
KURTYNA
********************************************************************
Z NASZEGO SPIEWNIKA
Na zarzut, jakoby "Erotyk niepogodny" z ostatniego numeru PAJACa
byl p r z e n i k l i w i e smutny, Redakcja nie znalazla
zadnej inteligentnej riposty. Nie wszystko wychodzi przenikliwie
radosne.
Dzis z innej beczki.
Ballada o Trzech Opojach
(z cyklu "Piosenki Gumolotow")
__Maciejowi K., Grubej Gumie, poswiecam__
Motto: "Zyl sobie dziad i baba,
Bardzo starzy opoje ..."
Dwaj bardzo starzy opoje
W karczmie nad miodem siedza.
Geb dwoje, szklenic dwoje
I jeden na strwon pieniadz.
Arendarz sam za progiem,
I cala sala pusta.
Ci dwaj, pod Panem Bogiem,
Maczaja w miodzie usta.
Na placu zbiegowisko,
I tlumy na ulicach.
Za chwile widowisko,
Jest kat, i szubienica,
I widac juz skazanca,
Co wzrok ma niewesoly.
Wioda go, jak do tanca,
Ksiadz z panem sedzia spolem.
Imc kat sie dziarsko zwija,
Wybornie zna swoj fach!
Juz nieboraka szyja
I powroz trzeszcza w szwach.
Nagle cos zaharczalo,
Nie tu byl festynu kres!
Z hukiem sie cialo urwalo
I glowa wisiala juz bez! ...
Dwaj bardzo starzy opoje
Wciaz opor stawiali miodowi,
Gdy sie otwarly podwoje
I zbladly w nich stanal Zydowin.
"Nie ma juz fein klienta,"
Lkal, lze ocieral chalatem.
Brodo Mojzesza swieta!
Jam mu borgowal z rabatem!
A teraz on u Jehowy,
Choc moze w czesciach dwoch!
Bo zwlok sie urwal od glowy,
A w obu byl wszak duch!
To cud! Uj! Cud prawdziwy!
Tak rozpasc sie na dwoje!"
Lypli nan przez butelki
Dwaj bardzo starzy opoje.
"Gdzie cud?" rzekl jeden, "Zydzie!
Nudzisz jak stare baby!
Jeslic o prawde idzie,
On zawsze mial leb slaby!"
KACIK CZARKA KOLBERGA
Stare galicyjskie:
Hej dziewczyno w czarnej jubce!
Coz ci sie tam w dupce chlupce?
Podskocyla do pulapu,
A jej cycki chlapu, chlapu!
Nowe socrealistyczne:
- Na kapuscie duze liscie,
Nie dam dupy komuniscie!
- Jak sie Gierek o tym dowi,
To ci dupe upanstwowi!
Wpadla mi do rosolu
Odznaka komsomolu (3x)
Alem ja wyciagnal!
Wpadla mi do sedesu
Odznaka zetemesu (3x)
Alem ja wyciagnal!
QUESTIONS TO RESIDENT EXPERT
Q: How to make a jerk out of a decent fellow?
A: Let him out of jail and get him into politics.
6/23/90
|